Ostatni weekend stycznia, warsztaty modelarskie, po namowach Grzesia , pojechaliśmy we czterech Jacka samochodem, czwartym był mój młody. Dojechaliśmy dość sprawnie, prawie bez bólu się zakwaterowaliśmy , następnie wycieczka wieczorną porą w poszukiwaniu sklepu, bo komuś żabka na rogu przeszkadzała, zakup odpowiedniego upominku, upojny wieczór. W międzyczasie odwiedził nasz skromny pokój Ks.Janusz , rozmawialiśmy długo i gwałtownie, zwłaszcza po tym jak nas z kolejnym upominkiem odwiedził kolega z Poznania, gwoli ścisłości, nasz pierwszy gość nie uczestniczył w „oglądaniu” prezentów, więc bez głupich uśmieszków proszę, tak oto dzień się skończył. W sobotę rano , po śniadanku, ochoczo podążyliśmy na Fredry 13, po w tym roku nie dość że krótko to jeszcze na wyjeździe. Z początku nawiedzały mnie posępne myśli, z upływem czasu przybywało ludzi i zrobiło się jak zwykle miło. Nie muszę dodawać że z powodu much w nosie, nie było żadnego przedstawiciela Osi Zła czyli nikogo z dołu nikogo z góry naszego kraju, gdybym napisał ze się zmartwiliśmy, chyba bym skłamał, ale mniejsza z tym. Każdy pokazywał co umiał i co mógł, Tomek Florczak budował model parowozu Tr203, Tomek Szmit upaprany gipsem, odlewał filary wiaduktu w formach silikonowych, trochę było DCC, trochę innych sztuczek, młodzież i starsi sobie pobrudzili wagony i łapki też. Rada starszych na nieformalnym zebraniu poruszała ważne tematy, i choć widmo fochów pewnego starszego Pana, nas nie opuszczało, z optymizmem w przyszłość nam dane było spojrzeć. W tak zwanym międzyczasie, wyskoczyliśmy z Jackiem po obiadku ma się rozumieć, w teren a konkretnie do lokomotywowni Poznań Franowo. Znaleźć nie trudno, ale na miejscu z kimś pogadać to już inna bajka, Pan dyspozytor, niczego nie chciał słuchać i widzieć, to nie jego, on tu tylko pracuje, itp. Bzdety, minęły czasy gdy praca dla ludzi była honorem i identyfikowali się z miejscem pracy. Więc poszliśmy, niby legalnie niby nielegalnie, spocić EM 10 wyremontowane, i odstawione do kasacji jak nam powiedział jegomość w czapce z kółkiem uskrzydlonym, czy to prawda się okaże, może to ostatnia okazja. Po powrocie na warsztaty, dyskusję rozgorzały, praca też, ale nieubłagany czas, niechaj będzie przeklęty, upłynął jak młodość, łzom i uściskom końca nie było, wreszcie pojechali w noc coraz to chłodniejszą, z zamiarem odwiedzenia stacji Otok na „węglówce”. Piękna mroźna noc, na polach szadź, gwiazdy nad nami, oj oj, dojechali, zimno tak że siku trudno zrobić, idziem na peron, robim zdjęcia, statywy, i te inne duperele, młody poszedł do samochodu, Grześ nie wyszedł, podchodzimy z Jackiem do nastawni, otwiera się okienko, oczyma wyobraźni widzę piersiastą blondynkę z kubaskiem gorącej herbaty, nagle słyszę „a od kiedy kurwa wolno chodzić po peronie” mówię Wam a raczej piszę, przy całej bezczelności jaką mam , zatknęło mnie na chwilę dłuższą niż długą, no raczej odpowiedzi cytował nie będę, co za młot, i czemu taka nienawiść, dobrze że jeszcze nie strzelają, ach co za czasy. Odjeżdżamy , odstawiamy G do P po chwili jesteśmy w domciu gdzie najcieplej wita nas nasz pies, to i koniec.
Szkoda że nasze klubowe sławy, nie uczestniczą w takich zajęciach, z pewnością niejednego można by się nauczyć od Jarka, Acida, Kudłatego, od samego naszego słoneczka, a tak to trochę tak jak byśmy tylko chlać potrafili, nie mam dyscypliny klubowej, ech.
|
|
|
|
Byków rząd |
Grzesio w roli barmana |
Odrapane zerosiódemki |
|
|
|
|
Ostatni postój |
Malarz Darek Wnuk |
Poznań Franowo -panorama |
|
|
|
|
Showman Szmit w akcji |
Stacja Otok |
Szymcio i Grzesio |
|
|
|
|
Tomek Florczak odpoczywa przy budowie modelu |
|
Tekst: Paweł „Nemo” Radecki
Zdjęcia: Paweł „Nemo” Radecki i Jacek Wysocki
|