Dni transportu kolejowego, jedziemy ja i Andrzej z Jarkiem, mimo, iż to 13 jest, nic złego nam się nie przydarzyło. Błyskawicznie mijając po drodze olbrzymią górę usypaną z usuniętej ziemi z wyrobiska kopalni Bełchatów oraz taśmociąg do transportu urobku, dojeżdżamy do Częstochowy. Szukamy dworca, jest, w peronach żadnych rewelacji „byk” po remoncie w barwach Cargo , „stonka” „siódemka” ot zwyczajne rzeczy, może z wyjątkiem wózka WMB-10 który już nie tak często się spotyka, robimy zdjęcia wciskamy się gdzie można a nawet tam gdzie nie pozwalają, mierzymy WMB, Andrzej chce uzupełnic dokumentację, czas upływa nam szybko i przyjemnie. W pewnym momencie na ogrodzonym terenie dostrzegamy WM15 z dźwigiem, po krótkim rekonesansie okazuje się że pod szopą stoi trochę ciekawych rzeczy, i choc wszystko ogrodzone, to brak jest bramy czyli, wchodzimy i spędzamy tam prawie dwie godziny, na robieniu zdjęc i pomiarach taboru, miodzie, tak się łączy przyjemne z pożytecznym. Obiadek, piwko, oczywiście kierowca soczek, i na stację Częstochowa … Tam są przejazdy „stonką” , spotykamy naszego serdecznego przyjaciela Łukasza Drezdenkę, miłośnika i modelarza, dzięki niemu możemy choc przez chwilę zwiedzić izbę już zamkniętą, z niesamowitą kolekcją pamiątek, z okna izby pamięci obserwujemy „ogórek” który w czasie imprezy wozi mieszkańców ku radości dużych i małych.
Nasza kolej, wciskamy się do kabiny, kto by pomyślał że do stonki wejdzie dwanaście osób, jedziemy do przodu, spory kawałek, potem wracamy i tu prowadzi już Jarek co jest na zdjęciach uwidocznione, wracamy na stację aby ustąpi miejsca spragnionym rozrywki. Żegnamy się z kolegami i po naradzie postanawiamy odwiedzi jeszcze Gliwice, miejsce gdzie też tego dnia jest taka impreza. Wsiedli w samolot motyli (dla niewtajemniczonych cytat z bajki o Panu Maluśkiewiczu) i po chwili w Gliwicach już byli. Sporo ciekawych rzeczy, ruch jak diabli, chodzimy sobie robimy zdjęcia, nikt nas nie aresztuje, nikogo to nie dziwi, czas płynie leniwie, dzień chyli się ku końcowi, wracamy. Po drodze zatrzymujemy się w zajeździe, gdzie jemy drugi obiad, muszę przyzna że porcja placków mnie powaliła, jakem żarłok nie dałem rady, zostawiłem trochę, zły znak. Odwiedzamy wyrobisko kopalni, tam gdzie nie wolno, tam my, opuszczona wieś, dziś pewnie w tym miejscu praca wre, takie koleje losu. Niesamowity dzień, dzięki serdeczne dla Jarka za to że pomyślał o mnie i dla Andrzeja za wspaniałe towarzystwo.
|
|
|
|
A i tak weszliśmy! |
Bełchatowska dziura w ziemi |
Cacany Byk w Gliwicach |
|
|
|
|
Gliwice |
Jaka jest, każdy widzi |
Może zabierzemy do Klubu? |
|
|
|
|
Na terenie zamkniętej - otwartej szopy |
Nastawnia bramowa Gliwice |
Niezbędna na każdej stacji... |
|
|
|
|
Obiekt pomiarów - Częstochowa |
Ogórek w Częstochowie |
Ręka Jarka prowadzi "Stonkę" |
|
|
|
|
Śnieżna kręcioła - Częstochowa |
|
Taką jechalismy |
Tekst i zdjęcia: Paweł "Nemo" Radecki
|