Nawigacja
Ostatnie Obrazy
Najnowsze video
TEM2-294 w akcji
ST44-1113+SM42-693...
ST44-172, Nurzec
ST44-1109 Sycze
Targi Hobby Pozna...
M62M-014
Euronaft
SU46-041
ST44-2046
ST44-2026+ST44-2050
Ostatnie artykuły
Salon Hobby 2015 czy...
Rogowskie Impresje
Pobiedziska i Trybun...
Żnin 2015
Kolejna solówka
Aktualnie online
Gości online: 17

Użytkowników online: 0

Łącznie użytkowników: 26
Najnowszy użytkownik: kareks
Ostatnie komentarze
Teenage agv.gpus.lkm...
Impetigo: xyy.gxwb.l...
[url=http://hydroxyc...
[url=http://augmenti...
Confident tqs.huwh.l...
[url=http://buycloni...
Osler ksv.zpen.lkmk....
However, onb.ieol.lk...
Has vyw.mjbk.lkmk.eu...
[url=http://viagra96...
Kalendarz
Po Wt Śr Cz Pi So Ni
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30          
Nawigacja
Artykuły » Wycieczki » Krosno Odrzańskie czyli Lubuskie dieseldorado 2
Krosno Odrzańskie czyli Lubuskie dieseldorado 2

Zima za oknem, nudno, szaro i ciągnie na szlak a tu okazji brak. Kiedy ogłoszono termin warsztatów modelarskich w Poznaniu zaczęliśmy od razu kombinować z wyjazdem. Jednakże wyjazd do Poznania w żaden sposób atrakcyjny kolejowo nie jest więc padła propozycja wyjazdu alternatywnego dość szybko zaakceptowana. Pozostało określić tylko gdzie i kiedy, Rajmund rzucił: „Krosno?”, padło natychmiastowe OK i tak problem celu rozwiązał się w 3 sekundy. Termin to była kwestia kolejnych kilku zdań i tak zadecydowaliśmy o wypadzie w sprawdzony sposób czyli wyjazd w środę w nocy (10.02.2011) i powrót w sobotę. Nocleg mieliśmy opanowany już poprzedniego wypadu więc nie kombinowaliśmy. O pomyśle wyjazdu dość szybko dowiedziała się „Normalna” ekipa z Warszawy i szykował się tłumny wyjazd, Prezio, Kudłacz i autor oraz 4 osoby ze stolicy wzmocnione przez naszego kolegę z LHS-u Artura. Tradycyjnie już też z dużej chmury mały deszcz i w efekcie pojechaliśmy z Łodzi we dwóch, Warszawa również zgarniając jedynie Artura. I tak w nocy ze środy na czwartek pomknęliśmy w mrok ta samą trasą co wcześniej starając się wcelować w Grodzisku w przejazd czajnika. Tym razem chytry plan się nie powiódł bo mieliśmy 30 minutowe opóźnienie na starcie i nie bardzo było jak nadrobić, Zresztą w sumie nic straconego bo o tej porze roku jest jeszcze ciemno i jedyne sensowne zdjęcia wyszłyby w stacji a to z kolei pociągało za sobą przejazd przez Grodzisk, poświęcenie czasu itd. I tym razem plan dojazdu do Krosna Odrzańskiego był prosty, czyli od Czerwieńska posuwamy się wzdłuż D29-358 by z wieczora dotrzeć do hotelu. Znając już mniej więcej teren postanowiliśmy trochę uważniej go spenetrować i zajrzeć na każdy z możliwych przejazdów i motywów. Zaczynamy w samym Czerwieńsku, dokładnie przy samej jednostce wojskowej a ze stacji w tym czasie wyjeżdżała stonka Lotosu jadąc do Krosna. Obecność wojaków zupełnie nam w robieniu zdjęć nie przeszkadzała, ciekawe jakby ta sytuacja wyglądała 30 lat temu. Pewnie skończyłoby się to ciężkim zatruciem ołowiem..

Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć
Stonka pod słońce.. I ze słoneczkiem, po prawej jednostka

Następny krok to Laski Odrzańskie i próba odnalezienia przystanku oraz znanego motywu z resztkami filarów ceglanego wiaduktu oraz poszukanie ewentualnego motywu na zdjęcie z góry. Wjeżdżamy na pominięty latem przejazd i bingo! Mamy wszystko w jednym, perony, wiadukt i górkę. Postanowiliśmy poczekać do dwóch pociągów i rozkoszując się coraz piękniejszą pogodą i otaczającym nas błogostanem lekko podmarzamy. Na szczęście po 2h zrealizowaliśmy założenia i to w konfiguracji idealnej (pierwszy skład od Czerwieńska, drugi z Niemiec z bonusem w postaci WM-ki).

Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć
Jak nie ma pociągów to... ...człowiek różne... rzeczy fotografuje
Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć
Fałszywy alarm, to tylko WM-ka Nareszcie jakiś skład Znany motyw z filarami Analne ujęcie tematu

Szybkie przemieszczenie się z powrotem do Nietkowa i po niedługim czasie mamy kolejne dwa rumuny. Więcej motywów w okolicy w zasadzie nie ma więc jedziemy do Ciemnic licząc na ciekawe krzyżowania.

Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć
Składzik do Niemiec Obserwacja szlaku to podstawa Nie mogło zabraknąć kościółka

Zaczynamy z ciekawości od miejsca przed mijanką, Rajmund czeka przy przejeździe ja udaję się w kierunku Nietkowa (z daleka widać nieodkryty przez nas przejazd) w poszukiwaniu innego ujęcia i rozglądając się za wszechobecnymi dzięciołami. Nie uszedłem za daleko gdy przyjechała kolejna drezyna a po niej nadciągnęły dwa składy. Rezygnuję więc z dalszej eksploracji terenu i jedziemy na samą mijankę.

Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć
Kolejna WM-ka Brutto do Gubina Tandemik Ludmił

Tam spotykamy sympatycznego emerytowanego kolejarza i na wspomnieniach mija szybko czas. Parę cennych informacji rozwiewających nasze domysły i przed oczami rysuje się niemal namacalny obraz z przeszłości. W oddali widać kolejne światła i wraz ze zbliżająca się lokomotywą uczucie deja vu. PHU Lokomotiv ma tylko dwie tamary a my znowu ją trafiamy, niestety na przelocie. Uparcie czekamy więc na następne składy w nadziei krzyżowania a przy okazji rozwiania wątpliwości związanych z automatyzacją sterowania tej zdalnie obsługiwanej mijanki. Cierpliwość zostaje wreszcie wynagrodzona, może nie w takiej konfiguracji jakbyśmy sobie tego życzyli ale za to podwójnie w tym jedna „skrajnia”.

Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć
Deja Vu czyli ta tamara nas prześladuje Skrajnia Niemcy vs Polska 2:1
Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć
Start z fasonem Portrecik Wreszcie coś z żółtym pyskiem
Kliknij by powiększyć
Wreszcie coś z żółtym pyskiem

Niestety dzień krótki i zaczyna się chmurzyć więc nie pozostaje nic innego jak zwinąć się do hotelu. Na ładowni w Krośnie spotykamy naszych przyjaciół eNkowców i jedziemy się zalogować. Po rozpakowaniu i odwiedzeniu sklepu tradycyjna wycieczka na stację, by mimo ciemnicy obcować nadal z koleją. Trudy podróży, zarwana noc powodują jednak szybkie skrócenie możliwości dyskutowania o problemach wszelakich i szeroką ława halsujemy do łóżek.

Już poprzedniego razu mieliśmy ambitny plan sfotografowania składu na moście na Bobrze. Ze względu na jego położenie względem słońca możliwe to jest tylko wczesnym rankiem, ustalamy więc że wyruszymy tam jeszcze przed śniadaniem. Nawet jakimś cudem udało się obudzić, co z tego jak ściana mżawki i mgły wykluczyła robienie zdjęć. Jednak skoro wstaliśmy to nie ma co marudzić, wszak nie jesteśmy tu dla przyjemności, udaliśmy się pod wiatę na stację. Senna atmosfera, potężny ból łba (to na pewno przez cholernie niskie ciśnienie, no bo przecież nie przez GŻ poprzedniego dnia...) i totalnie zasnute niebo nie rokują pozytywnie. Po stacji snuje się stonka ze zdawką, ja coś tam sobie pstrykam a tu nie wiadomo skąd przypałętał się jakiś misio z czarną teczka i jebie mnie jak burą sunię, „..że nie zgłosiliśmy dyżurnej, że ona się boi, że nie wolno, że on będzie musiał ukarać..” i tego typu dyrdymały. Mój wolno działający mózg wybrał opcję pasywną i zamiast wycedzonych przez zaciśnięte zęby sugestii pieszej wycieczki z elementami seksu wybąkałem coś na kształt obietnicy poprawy na przyszłość. Swoją drogą już widzę reakcję dyżurnej jak puka do niej duże łyse coś w mundurze i mówi, że idzie fotografować pociągi we mgle i deszczu na peronie. Peronie przy którym od dwóch lat nic osobowego się nie zatrzymało. Pani albo by zeszła ze strachu na zawał albo zadzwoniła po karetkę. Nic to to, dalszy gulgot pana zignorowałem bo w perony wtoczyła się manewrująca SM-ka, pan toczył dalej pianę myląc pojęcie skrajni i ukresu a ja pstrykałem sobie niewzruszenie. Pan wyczerpawszy zasoby adrenaliny pomaszerował na druga nastawnię a my zasiedliśmy w oczekiwaniu na kolejny skład lub wybicie godziny 9:30 kluczowej do wydania ciepłej jajecznicy w hotelu. Na szczęście szybciutko przyjechała skrajnia z Niemiec i wtedy wyszło szydło z worka. Otóż misio okazał się instruktorem z Czerwieńska i co zrobił? Zmusił do zatrzymania skład by podwieźć jego urzędową dupeczkę i czarną teczuszkę do roboty. Oj nieładnie, nieładnie panie instruktorze! Opieprzać nas za obecność na peronie, jakby nie patrzeć, z założenia przeznaczonym do przebywania ludzi podczas przejazdów pociągu a samemu chwilę później łamać przepisy. Cóż beton trzyma i nie puszcza.

Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć
Rumun w deszczu Senne manewry Niemce jadą

Przy śniadanku spotykamy Normę i ustalamy plan gry na resztę dnia. Chłopaki postanawiają wykorzystać niepogodę i ruszyć do Rzeszy na zakupy a my zamierzamy spenetrować okolicę. Mgła i siąpiący deszcz nie nastraja optymistycznie, jedyne pocieszenie to możliwości pstryknięcia składów w miejscach normalnie zasłoniętych przez roślinność. Dodatkowo powtórzyła się sytuacja z letniego wypadu czyli niemal zamarcie ruchu w piątek.

Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć
DB Schenker i bajoro Widok na Krosno Zamglone tarabajło z talbotami

Zmarznięci opuszczamy rejon Połupina i jedziemy poszukać śladów po posterunku odgałęźnym w Raduszcu gdzie odchodziła linia na Lubsko. Po dotarciu do linii widać ślady po torach i nawet miejsce gdzie były rozjazdy. Plenerek zacny więc czekamy na jakiś pociąg. Pogoda poprawia się powoli, przestało padać i nawet widać gdzieniegdzie przebłyski słońca. Na horyzoncie pojawia się znajomy Challenger obwieszczając swe przybycie radosnym, niosącym się po lesie, trąbieniem. Ależ on ma to RP1! Podjęliśmy nawet próbę dogonienia go w Wężyskach ale stan nawierzchni, krętość drogi oraz wylękniony faszysta w swoim zafajdany beemwu poruszający się 15 km/h skutecznie ma to uniemożliwiły. Na stacji spotykamy ekipę wracającą z zakupów więc zakwitamy tam na dłużej. Po kolejnych dwóch składach przemieszczamy się na przejazd przez Wężyskami gdzie tkwimy do zmierzchu.

Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć
Znajomy Challenger To już znamy... Upragnione słoneczko
Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć
Razi w oczka? Ten znajomy klekot Rumun w zachodzącym słońcu
Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć
Lotosiaki wracają do kraju Kiedyś chciałem tam polecieć Zachód nad Wężyskami

Wracamy do hotelu, tam eNkofani przystępują do świętowania urodzin Dawida a my zaglądamy jeszcze na stacyjkę. Niestety temperatura szybko spada i posiedzieć dłużej w plenerze się nie da. Docieramy na późną kolację i po obejrzeniu prognozy pogody postanawiamy powtórzyć ambitny poranny plan fotografowania rumuna na moście. Równolegle do naszej imprezy w sali obok odbywała się huczna popijawa, odejścia na emeryturę, jak się później okazało, wopisty. Zostaliśmy zaproszeni ale po 30 minutach daliśmy se siana, różnica w trzeźwości i poglądach była zbyt duża i jeszcze parę głębszych a skończyłoby się pacyfikacją tamtej imprezy zwłaszcza że stosunek masy jednoznacznie wskazywał pokonanych.

Rano wita nas przepiękny lazur nieba, ale też i skrzący się szron więc aparaty w dłoń, szybka kawa i na most. Trochę przeceniliśmy odległość i nasz zapał do marszu ale jakoś się dowlekliśmy. Motyw ze względu na położenie w ostateczny rozrachunku jednak dość trudny do uchwycenia na fotografii i robimy zdjęcia ale zupełnie inaczej niż zakładaliśmy, przynajmniej wiemy jak to wygląda, i że nie ma co się spinać na przyszłość. Dodatkowo dochodzimy do wniosku, że przedłużymy jednak pobyt do niedzieli.

Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć
Sarny nie były zainteresowane pociągiem Pogoda dopisała

Wracamy do hotelu na śniadanko, żegnamy się z eNkowcami, oni muszą wracać w sobotę, i postanawiamy pojechać pokwitnąć w okolice Wałowic. Latem upał skutecznie wykluczył przebywanie na odkrytym terenie stacji a tylko tam i w Gubinie ostały się jeszcze semafory kształtowe. Zaciszne miejsce pod wjazdowym, szum drzew, stukot dzięciołów, słoneczko dogrzewa, błogostan! Tylko pociągów brak.... Przewlokła się zielona stonka Lotosu z beczkami do Gubina i dziura. Znudzeni bezczynnością zaczynamy myśleć o zmianie pleneru, zwłaszcza że słońce zaczyna się chylić ku zachodowi i przyjęło niezbyt korzystny dla fotografowania kierunek. Tak jak latem, snujemy marzenia o czarnym rumunie CTLa (widzianym co prawda wieczorem) Coś tam zagadało na radyjku, że niby od Gubina coś wlecze więc się rozstawiamy a tu ni z gruchy ramię semafora do góry! No to pewnie będzie krzyżowanko. Dupa! wyjazd też podany więc przelot, fałszywy alarm z tym radiem ale za to mamy coś od Krosna. Po dobrych 10 minutach wlecze się rumun z talbotami. Na radiu coś tak skwierczy więc idę pod wyjazdowe. A tu po 30 minutach znowu myk i podany wjazd od Krosna. Po kolejnych 10 minutach zza łuku wynurza się czarna perełka. Skład pysznie się prezentuje a my przemieszczamy się na samą stację.

Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć
Lotos na zielono Na łuku przed Wałowicami Czarna perła

Wysiadamy z samochodu, patrzymy na wjazdowy, ramię w górze... Zaczynamy żartować na temat zapominalstwa dyżurnego, przestajemy gdy zza łuku wytaczają się dwa rumuny z talbotami i mkną na Zachód. Radzio stwierdza , no to teraz gagarin. Ledwo zdążył to powiedzieć a tu wjazd od Krosna znowu podany. Tak, tak dobrze zgadujecie przyjechał oczywiście gagarin. I to kolejna ciekawostka bo to najnowszy nabytek PHU Lokomotiv wydzierżawiony do Kolei Bałtyckiej a tu w relacji dla CTLa. Nie zdążyliśmy dobrze się rozsiąść w samochodzie a kolejne podanie wjazdu wywołało szczery śmiech. Lotosowski żółtek z Zagsami, nie rozpieszcza ale zawszeć to diesel. Na zakończenie tuż przed zachodem słońca jeszcze jeden tandemik shulzerów i piękne uczucie, że warto było zostać.

Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć
Wałowice Myślenie życzeniowe czasem się opłaca
Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć
Kolejny skład Lotosu Rumun wieczorową porą

Wieczorem powtórka z rozrywki czyli kierunek stacja ale ponownie szybkie ochłodzenie się powietrza nie nastrajało do zbyt długiego przebywania na peronie.

Rankiem postanawiamy pozwiedzać okolice Żagania powoli obierając kurs na dom oraz spróbować spasować to z przejazdem EC „Wawel”. Jedziemy więc na Lubsko i Tuplice by po przelocie „wafla” skierować się na Żary i Żagań. Odwiedzamy stacje i stacyjki po drodze niestety popadające w coraz większa ruinę. Pogoda też zrobiła się smutna i szara dołączając jakby do ponurego nastroju. Żagań mimo ruiny jednak żywy i coś tam się działo. Słyszeliśmy co najmniej 3 składy na radiu ale czas gonił i odległość do pokonania spora więc nie czekaliśmy na fotki. Niegosławice zachwyciły rozmachem i smutkiem że to wszystko się marnuje. Tuż przed zmierzchem docieramy do Wróblina Głogowskiego by choc na chwile rzucić okiem na hutę i bazę PMT. Tam jak zwykle sporo taboru, trafiamy na znajomego sputnika Lokomotivu, w oddali majaczy sylwetka gagarina jest jednak zbyt ciemno i zimno by coś dokumentować. Obieramy więc kurs na Łódź i z mocnym postanowieniem powtórki latem wracamy do domów.

Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć
Skład na „do widzenia” Wafel na łuku Jankowa Żagańska
Kliknij by powiększyć
Uciekający pociąg
Relację spisał i zdjęciami opatrzył: Michał Górecki

Oceny
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się , żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło
Losowa Fotka
Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

Tomek
30-09-2022 11:23
Test Shoutbox'a
Copyright © 2022, Created by Acid Rain