Nawigacja
Ostatnie Obrazy
Najnowsze video
TEM2-294 w akcji
ST44-1113+SM42-693...
ST44-172, Nurzec
ST44-1109 Sycze
Targi Hobby Pozna...
M62M-014
Euronaft
SU46-041
ST44-2046
ST44-2026+ST44-2050
Ostatnie artykuły
Salon Hobby 2015 czy...
Rogowskie Impresje
Pobiedziska i Trybun...
Żnin 2015
Kolejna solówka
Aktualnie online
Gości online: 8

Użytkowników online: 0

Łącznie użytkowników: 26
Najnowszy użytkownik: kareks
Ostatnie komentarze
Teenage agv.gpus.lkm...
Impetigo: xyy.gxwb.l...
[url=http://hydroxyc...
[url=http://augmenti...
Confident tqs.huwh.l...
[url=http://buycloni...
Osler ksv.zpen.lkmk....
However, onb.ieol.lk...
Has vyw.mjbk.lkmk.eu...
[url=http://viagra96...
Kalendarz
Po Wt Śr Cz Pi So Ni
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30          
Nawigacja
Artykuły » Wycieczki » Solówka do Krosna
Solówka do Krosna
Od ostatniego wypadu na tory minęło już niemal pół roku i głód wyjazdowy był przeogromny. Niestety życie brutalnie weryfikuje najlepsze nawet plany i za cholerę nie mogliśmy spasować wspólnego terminu. W akcie desperacji zaczął mi kiełkować pomysł samotnego wyjazdu. Ze względu na bliskość noclegu w stosunku do linii oraz jedna z ostatnich szans na spotkanie rumunów w ruchu planowym, kierunek ewentualnego wyjazdu nasuwał się sam czyli Krosno Odrzańskie. Zacząłem liczyć odległości, analizować miejscówki oraz połączenia kolejowe i autobusowe i śmiały plan powoli nabierał coraz realniejszego kształtu. Wiedziałem, że łatwo nie będzie ale chciałem na własnej skórze przekonać się jak to jest, wszak większość fotografów, zwłaszcza krajobrazowych działa w pojedynkę i daje radę. Wkrótce nadarzyła się okazja w postaci krótkiego wyjazdu uroczej małżonki i mimo niekorzystnej prognozy pogody podjąłem decyzję, teraz!

I tak objuczony niczym wielbłąd stoję w piątkowy poranek przed panią z PR w kasie dworca Kaliskiego i dopytuję o „bilet rewelacyjny” z Poznania do Zielonej Góry. Dama oczywiście, że nie ma, że ona musi sprawdzić, że będzie musiała dwa bilety wypisać i tego typu brednie ale koniec końców udało się i to nawet na jednym. Nie wiem czy pani z zemsty czy też z grafika wlepiła mi miejsce w wagonie rowerowym nie wiedząc jaką mi tym robi przysługę. Wagon jako ostatni z dużym przedsionkiem rowerowym i genialną widoczności na szlak, rewelacja!. Świadomie przybyłem na dworzec godzinę wcześniej by jeszcze coś pstryknąć w stacji więc gramolę się na peron wcześniej odpytany przez miłą inwalidkę w „lengłidżu” o pociąg do Krakowa. Według informacji z tablicy podałem co trzeba i którędy ma się udać by wsiąść do „Cegielskiego”. Wyległem na „jedynkę” delektując się pięknym, wiosennym słoneczkiem i spokojnie pstrykam leniwy ruch, czekając na EP09 z „Cegielskim”. Moje „Sukiennice” mają już +10 minut opóźnienia więc wyluzowany pstrykam „dziewiątkę” wjeżdżającą i wtedy mnie olśniło, przecież jedzie na inny peron a kobitka pytającą o ten pociąg, poruszająca się o kulach pewnie nie zatrybi zmiany a nawet jak to będzie za późno. Zbieram graty i pędzę po schodach, wpadając na peron już w momencie odjazdu pociągu. Na szczęście ktoś dał jej szansę i musiała się załapać. Ufff..... .
Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć
Leniwy ruch EP09-040 z Cegielskim
Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć
Utalentowana współpasażerka Witonia na kształtach, jak długo jeszcze?


Czas odjazdu się zbliżał więc poczłapałem na swój peron i po chwili siedziałem a raczej stałem już w wagonie. W drodze do Kutna nic ciekawego nie spotkałem, jedyna rzecz godna uwagi to postęp prac przy infrastrukturze związanej z uruchomieniem Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej. Po wjeździe na E20 od razu wiadomo po co ciągnie nas EP09 i pełną parą śmigamy w kierunku Poznania. Z ciekawostek po drodze to skład Rail Polska z gagarinem zaraz za Kutnem i tamara Pol-Miedzi we Wrześni.
Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć
ET13 w Kutnie Skład Orlenu Tamara Pol-Miedzi


Poznań przywitał mnie mżawką i nikłą nadzieją na poprawę pogody. Mając ponad godzinę na przesiadkę, mimo wilgoci,polazłem na koniec czwartego peronu nacieszyć się bezustannym ruchem na stacji. Faktycznie sporo się tam dzieje i frekwencja w każdym z pociągów nienajgorsza.
Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć
Sporo się dzieje na ziemi.. ...i w powietrzu
Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć
Nowy wizerunek PRów Kolejna EPoka


W końcu z Gdyni dociera mój „Bachus” i sadowię się w przedziale. Obłożenie jakieś 90% , co jak na okres przedsezonowy, jest sporym zaskoczeniem. Duża ilość ludzi trochę komplikuje robienie zdjęć podczas jazdy bo niestety nadal pada i marudzenia byłoby sporo. Na szczęście niewiele straciłem bo mignął mi tylko Class 66 FPL-a na bocznicy cukrowni w Opalenicy i Traxx Lotosu w Sulechowie. Przy wjeździe do Czerwieńska stał „czarnuch” STK-u czyli M62-1843 jeszcze bez firmowych naklejek. Za chwilę też na wschód podążył ST44-1239 ze sporym składem węglarek ale którą linią się udał trudno stwierdzić. Pada coraz mocniej psując mi humor i gasząc nadzieję na jakieś zdjęcia tego dnia. Docieram w końcu do Zielonej Góry i brnąc w ulewie przemieszczam się na dworzec autobusowy. Po 10 minutach podstawia się autobus do Słubic i po wypełnieniu po brzegi po chwili ruszamy. Do Krosna docieram po 18-stej, na szczęście przystanek jest zaledwie parę kroków od „Kuźni Smaku” czyli mojego hotelu. Deszcz trochę odpuszcza więc po szybkim logowaniu się zbieram aparat, statyw i kamerkę maszeruję na stację z zamiarem spędzenia tam reszty dnia. Po drodze oczywiście odwiedzam sklepik i nieco już zmęczony docieram na perony. Zasiadam tradycyjnie w końcu peronu pod daszkiem delektuję się ciszą, błogostanem sennej krośnieńskiej stacji i zimnym jasnozłotym napojem. Niestety spokój zakłóca pojawienie się grupki lokalnych miłośników destylatów wszelakich chroniących się podobnie jak ja przed deszczem na peronie. Na szczęście siadają na początku i da się jakoś wytrzymać. Nawet deszcz postanowił się skończyć i na horyzoncie pojawia się przejaśnienie. Zagadało też i radyjko z meldującym się od strony Czerwieńska składem a przesłodki głos dyżurnej oznajmił krzyżowanko. Pierwszy pojawia się skład CTL-a z rumunem na czele, pstryk-pstryk i zmierzam ku nastawni dysponującej w oczekiwaniu na drugi pociąg. Po chwili pojawia się kołomna ST44-1237 ze sporym składem samochodowym i o dziwo zostaje zatrzymana. „Czerwieńska nie bierze....” skąd my to znamy, na szczęście marudzenie mechanika, że kończą mu się godziny przynosi skutek i po krótkim postoju skład jedzie dalej. Dość szybko zapada zmrok a ekipa na peronie, pewnie wiedziona ciekawością „co to za wariat w mundurze fotografujący pociągi” zaprasza mnie do wspólnego spożywania. Przekalkulowawszy, że lepiej się napić niż dostać oklep przyłączam się do przedstawicieli lokalnej młodzieży. Ogólnie atmosfera wytworzyła się przyjazna i wieczór upłynął wesoło. Tuż przed planowanym marszem w kierunku hotelu przemknął jedynie rumun z węglarkami ale z racji totalnego zaciemnienia na stacji numerku nie stwierdzono. Pomagam zanieść w kierunku domu zwłoki jednego z uczestników i z zamiarem wyspania się zmierzam na nocleg.
Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć
Pierwszy rumun Nadciągająca kołomna
Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć
Krzyżowanie w Krośnie Odrzańskim Ognisty zachód


Pyszne śniadanko podane o 8:30 przywróciło mnie do pełni sił a pogoda na zewnętrzu nastroiła pozytywnie. Ruszam więc w kierunku Połupina odwiedzając po drodze sklepik i zahaczając o stację (to niestety +1,5km dodatkowego marszu). To był dobry wybór, gdyż gdy byłem 100m przed stacją zgłosił się mechanik i zobaczyłem zamykający się przejazd. Bieg i ledwo zdążyłem pstryknąć wjeżdżającego ST44-1237. Dobry początek dnia, nie wiedziałem, że na następny pociąg przyjdzie trochę poczekać. Idę więc drogą dookoła gdyż nie chciałem doprowadzić do konfrontacji z dyżurnymi bezceremonialnie idąc torami a ścieżki wzdłuż szlaku niestety nie ma. Maszeruję więc sobie przez Połupin szukając po drodze ewentualnego motywu do zakotwiczenia na dłużej. Wzbudzam tym oczywiście ciekawość mieszkańców i rozczarowuję dwóch z nich, że to nie pomiary geodezyjne ani żadna rządowa inwestycja a jedynie pasja i hobby. Po krótkiej pogawędce udaję się w dalszy spacer i znajduję fajną miejscówkę ale raz temperatura i brak cienia oraz podstępne, żadne krwi, bestie stadami oblepiające każdy skrawek nieosłoniętego ciała zmuszają mnie do odwrotu. Cóż w takim razie plan pierwotny czyli górka na końcu Połupina z widokiem na panoramę Krosna. Znajduję wspomniane miejsce i nie bez trudu wdrapuję się na górę niemalże rozdeptując ukrytą w zaroślach sarnę. Ciekawe, kto przestraszył się bardziej....

Widok z górki rzeczywiście fantastyczny i byłoby cudownie gdyby nie jeden detal a mianowicie brak pociągu na linii. Zaległem więc w trawie i poleżałem parę h rozkoszując się brakiem odgłosów cywilizacji jaką mam na co dzień za oknem. Niestety słońce postanowiło zakończyć współpracę i zakryć się chmurami. Owszem zrobiło się chłodniej ale też i motyw stracił na atrakcyjności. Z nudów zacząłem zwiedzać okoliczny lasek ale nic ciekawego w okolicy nie było. Dobrze po 14-stej wreszcie zaskrzeczało radio, oznajmiając skład od Krosna, niestety na przelocie. Wkrótce też i pojawiła się „beera” Lotosu ze składem beczek, ładnie się prezentując choć w cieniu chmur. Posiedziałem jeszcze 1,5h a widząc coraz większe zachmurzenie zacząłem zbierać manele i postanowiłem wyruszyć wzdłuż szlaku z zamiarem dotarcia do prostej do Ciemnic (około 2km po torach). Całe szczęście że robiłem to niespiesznie gdyż znowu radyjko zakomunikowało następny pociąg. Tym razem bonus w pełnej krasie, to co tygryski lubią najbardziej czyli klekot rumuna i to w najzacniejszym malowaniu bo za drzewa wyłonił się stary, dobry znajomy z podsudeckiej czyli ST43-195.
Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć
Poranne OKP Lotos z górki
Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć
Miodny rumun i panorama Krosna Połupin


Usatysfakcjonowany niemal w pełni bo brakło słoneczka i tak fantastycznie ustawiłem kadr kamery, że sam w niego wlazłem zlazłem z górki i pomaszerowałem wzdłuż linii. Szło się ciężko, torami niewygodnie a obok, mimo szerokiego śladu po drugim torze, zbyt miękko i za dużo krzaków miejscami. Po niecałych 2km poddałem się i nie docierając do wyznaczonego celu zacząłem wracać. Po jakimś kilometrze marszu zlazłem z torów i wykorzystując odcinek równego nasypu poszedłem obok. Po chwili oglądam się za siebie i widzę fatamorganę, jakieś 400 metrów za mną jedzie luzem, bezgłośnie, dobrą sześćdziesiątką, BR-285 Lotosu. Ciekawe czy mechanik mnie widział...... Docieram z powrotem do górki i tym razem zasiadam na dole trochę odpocząć. Po jakichś 30 minutach pojawia się skład CTL-a z rumunem na czele. Miodzio!
Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć
Traxx znienacka Wieczorny CTL ..i tyle go widzieli


Drepczę więc torami dalej w kierunku Krosna, płosząc sarny i zające oraz różne inne niezidentyfikowane stworzenia czmychające w gęste zarośla przy szlaku. Przeliczyłem się jednak trochę z siłami i ze sprzyjającą aurą. Do hotelu docieram w deszczu poruszając się już tylko siłą woli. Trzydzieści kilo nadwagi, absolutny brak kondycji i treningu zrobiły swoje. Pochłaniam więc obiadek i mimo wczesnej pory padam na pysk do wyra z ambitnym planem sfotografowania linii o wschodzie słońca albo coś koło tego.
Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć
Przestraszony koziołek Spokojne boćki


Budzik swym nachalnym brzęczeniem zmusił mnie do otwarcia powiek. Całe ciało krzyczało: „Głąbie! Jesteś na wakacjach, olej te pociągi i śpij dalej”. Niemalże nadludzkim wysiłkiem pokonałem grawitację łóżka, która wzrosła trzykrotnie, i zmusiłem cielsko do dowleczenia się do okna. Pada! Mimo tego iż misterny plan poszedł się paść z ogromną satysfakcją wróciłem pod kołderkę nastawiając budzik z rozkoszą na 8-mą.

Kolejne rewelacyjne śniadanko, szybki prysznic i niemal jak nowo narodzony maszeruję w kierunku stacji z zamiarem udania się tym razem na zachód. Już mam skręcać w drogę ku Wężyskom gdy doświadczam deja-vu. W tym samym miejscu co dnia poprzedniego dostrzegam zamykający się przejazd i znowu pogoń za pociągiem. Tym razem jednak pociąg jedzie od strony Czerwieńska. Pociąg to może lekka przesada, pędzący przez stację luzak Lotosu. Do tego dyżurna oznajmia krzyżowanie w Wężyskach. Zajmuję więc strategiczną pozycję przy wyjazdowych i kombinuję kadr z nastawnią. Wszystko przygotowane, skład melduje się pod tarczą i tylko coś go nie widać.... Noooooo, nie widać go bo wjeżdża z drugiej strony jako trzeci element układanki. No cóż, czasem nadmiar szczęścia psuje ogólną koncepcję. Pociąg zatrzymuje się w peronach a ja mam okazję poprawić ujęcie wieczornego krzyżowania skopanego przez małą ilość światła. Po chwili pojawia się też i kolejna niebieska zaraza z talbotami i po serii zdjęć pociągi rozjeżdżają się w swoje strony. Nie pozostaje więc nic innego jak udać się w dalszą drogę.
Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć
Pospieszna „beera” Rumun z zaskoczenia ST44-1237
Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć
Tym razem się udało Wyjazd z fasonem


Pierwszy planowany przystanek to most na Bobrze. Niebawem słychać coś trąbiącego od strony Gubina, i za moment zza drzew wypadają dwie stonki, dobre i to. 2h później, również z tej samej strony przetoczył się skład CTL a ja postanawiam ruszać dalej i odnaleźć miejsce dawnego posterunku odgałęźnego w Raduszcu gdzie odchodziła linia na Lubsko.
Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć
Stonkowy duet W Krośnie na przelocie
Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć
Mini Jurassic Park Beczki CTL-a


Uszedłem kawałek za most a od strony Krosna słychać skład i niebawem z solidną szlakową przemyka następny gagarin, śpiesząc z talbotami do Niemiec. Docieram do ukrytego wśród pól przejazdu i chwila na odsapnięcie bo motywik zacny na coś od Krosna. Owszem przyjechał ale do Gubina Lotos podjęty przez porannego luzaka. Turlam więc się dalej i znajduję wreszcie miejsce odgałęzienia. Zapomniany Z1 dogorywa w krzakach, plant pod tor jest ale śladów po nastawni nie widać. Niby miejsce jest, nawet droga polna dochodzi ale chyba w przeszłości wyglądało to inaczej i podczas likwidacji posterunku musiała zajść głębsza przebudowa.

W oddali rozlega się trąbka i po chwili słychać już znajomy terkot Schulzera pracującego z wysiłkiem. Pstrykam 258-kę i idę kawałek dalej, w kierunku niewielkiej polanki przy torach i tam rozbijam prowizoryczne obozowisko. Z lekkiej drzemki wyrywa mnie szum lokomotywy, to wracający luzem rumun, ledwo zdążyłem włączyć aparat i pomknął dalej.
Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć
ST44-1237 gna do Niemiec BR285 123 Pasztet lekko zdziwiony
Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć
Klasyka Rumun w kapuście


Zamierzałem posiedzieć tam dłużej a po przejściu słoneczka za oś toru, wrócić na motyw z przejazdem. Niestety potężna czarna chmura zbliżająca się w błyskawicznym tempie od zachodu spowodowała zmianę planów i pośpieszną ewakuację. Deszcz można przeżyć ale mam ze sobą aparaty a wiadomo, że elektronika nie lubi wody (z jednym aparatem pożegnałem się już po deszczu...). Ogrom rozwijającego się frontu sugerował konkretne „lunięcie” więc tempo marszu musiało być konkretne. Przy moście zszedłem ze szlaku bo wchodzi się tam już w pole rażenia nastawni a i po drodze należało uzupełnić płynne zapasy witamin z grupy B. Pani w sklepie, będąca wyraźnie pod wpływem ich działania ledwo się ogarniała doprowadzając mnie niemal na skraj wybuchu i tylko wrodzona łagodność powstrzymała mnie od pacyfikacji tej budy ;-). Uzyskawszy wreszcie życiodajne płyny wychodzę przed sklepik i wtedy rozlega się gromkie Rp1. K***** ! rzucam graty na trawę i wpadam tylko z aparatem między chałupy by choć zobaczyć co mi ucieka. Na szczęście trąbił na tyle daleko od przejazdu, że nawet ogarnąłem się aparatem. Zbieram rozsypany dobytek i zachodzę na stację, rozsiadając się w osłoniętym miejscu na końcu peronu pod ogromnym drzewem.

Pięć minut później na niebie rozpętała się apokalipsa i osłona z drzewa na nic się zdała. Po przeczekaniu na peronie nawałnicy wracam pod drzewko i wkrótce pojawia się znowu ST43-258, tym razem z węglarkami. Po godzinie nadciąga kolejna fala deszczu, tym razem łagodna ale niestety mająca charakter bardziej długotrwały. Razem z deszczem pojawia się też ST44-1237 miksem talbotowo-eaosowym. Posiedziałem jeszcze ze 2h ale zrobiło się zimno a siąpiący deszcz przemoczył mi niemal wszystko więc uznałem że nie ma sensu dalej kwitnąć na stacji i powlokłem się do hotelu.
Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć
Zdążyć przed apokalipsą Kolejne spotkanie z 258-ką
Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć
Krosno Odrzańskie Deszczowy pociąg


Lenistwo i tym razem wygrało z chęcią zrobienia zdjęć porannych i po dziewiątej zawlokłem się nad rzekę. Zaraz też i pojawił się ST44-1239 z platformami a godzinę później tandem ST43-406 + ST44-1237 z talbotami. Potem ruch zamarł.
Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć
ST44-1239 pod słońce I pokonał Bóbr Konkretny zestaw
Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć
ST43-406+ST44-1237 pokonują most na Bobrze Ptasie śniadanko Z nudów fotografuję przyrodę
Posiedziałam do 16-stej i motyw znudził mi się już na tyle, że ruszyłem tyłek w kierunku przejazdu polnego. Zdążyłem pokonać most a za plecami odezwał się jakiś skład. Szybko wędrujące po niebie obłoczki co chwilę zmieniały scenerię i trafienie składu w słońcu było jak loteria. Na szczęście 3 sekundy przed nadejściem cienia rumun znalazł się tam gdzie powinien i jest całkiem sympatyczne foto. Do tego pani dyżurna poinformowała o krzyżowaniu w Wężyskach więc czekam na następny skład, który niczym wczorajsza burza pojawił się za moment na horyzoncie. Ledwo przemknął koło mnie a tu kolejna dobra informacja bo pani pogania mechanika coby się ogarniał bo w Ciemnicach będzie spotkano ze składem z Czerwieńska. Nie pozostawało mi nic innego jak dojść na upatrzony wcześniej łuk i poczekać na pociąg.
Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć
Prawie jak fatamorgana Zdążyłem! 1239 grzeje do Czerwieńska
Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć
Poprawka z drugiej strony Widok z polnego przejazdu


Będąc w tak pięknych okolicznościach przyrody chciałem przeczekać tam do wieczora. Niestety miliardy komarów atakujące z zajadłością japońskiego samuraja zniechęciły mnie do tego. Dodatkowo na radiu słyszę jak po Krośnie Lotos uprawia jakieś manewry i postanawiam jednak wrócić na stację. Oczami wyobraźni widzę skład wygięty na bocznicy do bazy paliw, oświetlony promieniami zachodzącego słońca a w tle ozłocony las, ehhh..... Docieram w końcu na stację, radio umilkło, na torze numer 8 stoi z 10 beczek a po Traxxie ani śladu, pewnie uciekł do Czerwieńska. Na osłodę wyjazdowy w kierunku Ciemnic zapłonął przyjazną zielenią i 406-ka wracająca z Niemiec przetoczyła się przez stację. Wlokę się więc za ekspedycję towarową, bliżej nastawni wykonawczej by mieć szerszy plan na plener i podziwiam widok bocznicy, dokładnie taki jak sobie to wcześniej wyobraziłem tylko oczywiście bez pociągu. Taki kadr jest możliwy tylko przez krótki okres dnia i z okolicy peronu a rampa jest dobre 400 metrów dalej. No nic, myślę sobie, nie tym razem i idę zasiąść. Coś tam zgrzyta od czasu do czasu od strony bocznicy ale przecież widziałem tam 409Da więc pewnie obrabia skład przyciągnięty przez „beerę”. Zgrzytanie się nasila i po chwili w krzakach widzę halogeny.

Fuck! To Lotosiak wyciąga gaziarki z bocznicy. Przecież to moje ujęcie a on już jest w połowie łuku!! Niestety Carl Lewis ani inny Usain Bolt to ja nie jestem i nie dałem rady dobiec zanim skład minął opisywane wcześniej miejsce i nie schował się w krzakach. Chyba wolałbym tego nie widzieć. Byłem tak blisko.... No dobra marudzę i zbytnio się spuszczam nad zagadnieniem. Pogapiłem się w nagrodę na zestawianie składu i poczekałem do końca światła. Rewident zajął się robotą papierkową a ja uznałem, że po ciemku nie ma sensu czekać na jego odjazd i podreptałem do hotelu.
Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć
ST43-406 A byłem tak blisko....


Rano czas było zbierać się w drogę powrotną, autobusik planowo zabiera mnie ze stacji CPN i przejeżdżając przez przejazd widzę jedynie wygaszoną kołomnę z kilkoma beczkami. W Zielonej Górze, „Bachusa” podstawili bardzo wcześnie więc lokuje się w przedziale. W stację wtacza się jamnik ze sporym składem węglarek i skutecznie zasłania stojącą na torach odstawczych EP08-007 odmalowaną w przepiękne pomarańczowe barwy. Z drugiej strony mignął mi ST43-406 luzem jadący gdzieś na „nadodrzankę” a ja pstrykam DB Regio do Zielonej Góry, ehhh jeszcze trochę i z naszej polskiej kolei nic już nie zostanie.
Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć Kliknij by powiększyć
Jamnik z ciężkim bruttem DB Regio Bo czekanie na ławce, poza skrajnią jest zbyt mainstreamowe
Droga powrotna bez emocji, z jedyną mijanką z BWE w Zbąszynku. Docieram do Poznania i znowu kotwiczę na „czwartym”. Ze stolicy Wielkopolski odbiera mnie Dorota wracająca z Ustronia i tak kończy się moja solowa przygoda kolejowa. Było ciężko, bo zmęczenie, targać zaopatrzenie trzeba na plerach i cały dzień na ma do kogo gęby otworzyć. Ruch osłabł znacznie, DB Schenker i pozostali prywaciarze również linię olewają. Brakowało też wspólnego nocnego kwitnięcia na stacji w Krośnie i długich pogawędek. Z drugiej strony udowodniłem sobie, że się da i przy sprawnej organizacji oraz odrobinie treningu taki wypad jest jak najbardziej możliwy i wystarczy ruszyć własne, tłuste, leniwe dupsko zza biurka by coś osiągnąć i zrelaksować się przy torach.

Z mroków pamięci relację przywołał i własnymi zdjęciami opatrzył
Michał Górecki
Oceny
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się , żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło
Losowa Fotka
Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

Tomek
30-09-2022 11:23
Test Shoutbox'a
Copyright © 2022, Created by Acid Rain