Nawigacja
Ostatnie Obrazy
Najnowsze video
TEM2-294 w akcji
ST44-1113+SM42-693...
ST44-172, Nurzec
ST44-1109 Sycze
Targi Hobby Pozna...
M62M-014
Euronaft
SU46-041
ST44-2046
ST44-2026+ST44-2050
Ostatnie artykuły
Salon Hobby 2015 czy...
Rogowskie Impresje
Pobiedziska i Trybun...
Żnin 2015
Kolejna solówka
Aktualnie online
Gości online: 17

Użytkowników online: 0

Łącznie użytkowników: 26
Najnowszy użytkownik: kareks
Ostatnie komentarze
Teenage agv.gpus.lkm...
Impetigo: xyy.gxwb.l...
[url=http://hydroxyc...
[url=http://augmenti...
Confident tqs.huwh.l...
[url=http://buycloni...
Osler ksv.zpen.lkmk....
However, onb.ieol.lk...
Has vyw.mjbk.lkmk.eu...
[url=http://viagra96...
Kalendarz
Po Wt Śr Cz Pi So Ni
    1 2 3 4 5
6 7 8 9 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31    
Urodziny Urodziny:
Nawigacja
Artykuły » Wycieczki » Nowy Dwór Gdański III
Nowy Dwór Gdański III
Przejmująco zimno, mgliście, że nie widać nic powyżej 10 metrów i dwa oddalające się powoli czerwone światełka. To jedyne, co zobaczyliśmy wjeżdżając wczesnym rankiem do Wierzchucina. Kilka godzin jazdy, a tutaj tylko kilka minut spóźnienia i obleśnie żółto-niebieska bipa ze stonką odjechała nam sprzed nosa. Ale nie ma się czym przejmować, bo o zdjęciu w tych warunkach trudno jest nawet pomarzyć.
Taki oto mieliśmy początek ostatniego piątku sierpnia tego roku. Następnie zmarznięci udajemy się do Zarośla, stacja oczywiście zarośnięta i nieźle zdewastowana, do tego całkiem porządnie wyglądający drewniany dach koło magazynu. Widać, że remontowano go tuż przed zamknięciem stacji, tylko, po co? Zdobywamy tabliczkę i ruszamy dalej: Lipowa Tucholska, Szlachta i Czersk.
Czersk to już większa metropolia, także i większa stacja. Sprawdzamy rozkład, z peronów odjeżdża suka z bipą w kolorze "kiblowym" - słoneczna żółć plus podniebny błękit. Jedziemy na wjazd do Czerska od strony Bąka - tutaj jedzie właśnie kociołek z jednym wagonem. Następnie przez lasy, bagna i doły przedzieramy się do Ostbahnu, na ukryty w lesie przejazd kolejowy tuż przed wjazdowymi do Czerska od strony Chojnic. Obok torów murowana koszarka, teraz, co prawda nie mieszka tu dróżnik czy inny pracownik kolei tylko zwykli "cywile". Przejeżdża standardowa lokomotywa tej linii - suka wraz z kilkoma klasami. Przenosimy się kawałek dalej, przejazd podobny, znów koszarka, identyczna do poprzedniej. Stoimy i stoimy, wreszcie coś pojawia się w dali. Gdy tylko światła rozdzielają się na trzy jesteśmy pewni - gagar! Dudniąc i dymiąc ciągnie towarowy skład. Uprzejmy torowiec, który właśnie wykonywał obchód linii, informuje nas, co nieco o rozkładzie towarowych.

Kliknij by powiekszyć Kliknij by powiekszyć Kliknij by powiekszyć

Suka z Bipą odjeżdża z Czerska

Budynek stacji Czersk

Gagarin numer 1106 pędzi z towarowym od strony Chojnic


Następna stacja, Gutowiec, budynek stary, peron nowo wybudowany zgodnie z unijnymi normami, pociągu żadnego, tylko jeden wyrośnięty konik polny przyczepiony do barierki. Choć zielona to z pewnością do jedzenia się nie nadaje.
Kolejny jest Rytel - na semaforach kształtowych lampy naftowe, cały czas używane! Robi się ciepło, znikają chmury i mgła, ale humory i tak cały czas są dobre. Wjeżdża suka z klasami od Czerska. Kręcimy się po terenie stacji, ale torów i tak nie za wiele już zostało. Obok tartak, tylko brama mówi o tym, że odchodziła tam bocznica ze stacji.
Wracamy się kawałeczek, dwa mosty na kanale Brdy, jeden betonowy arkadowy, drugi blachownicowy. Zaczajamy się w starannie wybranych miejscach i znowu ten sam skład.
Krótki postój w przydrożnym barze koło Rytla. Z powodu awarii nie ma prądu, ale odgrzewają nam flaczki i zupę rybną na gazie. Kudłaty budzi się kawą, Piotrek piwem, mnie wystarcza sok.

Kliknij by powiekszyć Kliknij by powiekszyć Kliknij by powiekszyć

Święta racja

Wśród kwiatów

Most nad kanałem Brdy w Rytlu


Pędzimy powrotem do Czerska, sprawdzamy rozkład, mamy trochę czasu, więc jedziemy do Karsina. Bardzo przyjemna stacyjka, na peronie stara pompa ręczna.
Wracamy do Czerska, w peronach stoi kociołek z jednym wagonem do Bąka, odjedzie później. Kręcimy się po stacji, nagle podają semafor. Szalony, dymiący gagarin przemyka luzem przez perony stacji. Jesteśmy oszołomieni, tego nie było w planie. Ledwo udaje nam się zrobić zdjęcia, z pewnością maszynista przekroczył dozwoloną na tym odcinku prędkość. Kolejny jest pomarańczowo-zielony szynobus SA106-006. Z niego wysypuje się na perony mnóstwo osób, starszych, młodszych - i kto tu mówi, że ludzie nie jeżdżą koleją?
Ustawiamy się przy wjazdowych do Czerska od Chojnic. Najpierw na stację wjeżdża SU45-179 z klasami, kilka sekund później następna z numerem 143 wyjeżdża z kiblową bipą. Po około pół godziny wspomniany kociołek numer 200 jedzie do Bąka pięknie dymiąc na wzniesieniu tuż za stacją.
My znowu jedziemy na odkryty rano przejazd w lesie. Tutaj standartowo suki z bipami i z klasami i jeszcze SP42-200 z jedną klasą do Chojnic.

Kliknij by powiekszyć Kliknij by powiekszyć Kliknij by powiekszyć

Karsin - stacja ładna, ale umiera jak inne...

Kociołek z "pociągiem" Czersk - Bšk

Gagarin widmo w Czersku, jak szybko przyjechał tak szybko zniknął

Kliknij by powiekszyć Kliknij by powiekszyć Kliknij by powiekszyć

Dwie epoki

SU45-179 mknie przez łąki

Dymiący kociołek, SP42-200 rusza ze stacji Czersk


Powoli ruszamy w stronę głównego celu naszej wycieczki. Po drodze zaliczamy jeszcze Łąg, Piesieniec i Starogard Gdański. Stan tej ostatniej nie napawa jednak optymizmem.
Na koniec zatrzymujemy się jeszcze w Lisewie Malborskim. Widok jest załamujący. Ogromne niegdyś warsztaty i stacja kolejki wąskotorowej teraz są tylko ruiną. Zostały same mury, bez okien, bez drzwi, bez kolei... Nawet torów brak.
Wreszcie koło godziny 21 docieramy do celu - Nowy Dwór Gdański Wąskotorowy. Będziemy spać w jednym z pomieszczeń budynku stacyjnego. A wszystko dzięki uprzejmości naszego kolegi Pawła Pleśniara, który to opiekuje się żuławską kolejką. Po zadomowieniu się, udajemy się do sklepu, a potem korzystając z kolejkowego grilla urządzamy sobie kolację tuż przed drzwiami warsztatów. Dzień się kończy, Kudłaty z Piotrkiem roztrząsają filozoficzne problemy nad butelką z piwem. Koło północy dojeżdża do nas Kuba Sikora, który wrócił właśnie z koncertu Jarre'a w Gdańsku Oliwie.

Kliknij by powiekszyć Kliknij by powiekszyć Kliknij by powiekszyć Kliknij by powiekszyć

SU45-143 jedzie z Chojnic do Czerska

Na stacji w Czarnej Wodzie

Nie ma nic do ukrycia - magazyn na stacji Piesienice

Las semaforów w Stargardzie Gdańskim


Dzień drugi, wstajemy wcześnie, małe śniadanko i wskakujemy w samochód. Pędzimy na Costerinę, niestety będzie obleśnie zielona Helena, ale lepsze to niż nic. Po półgodzinnych poszukiwaniach odpowiedniego miejsca na trasie Gdańsk - Kościerzyna ustawiamy się niedaleko Wieżycy. Najpierw jednak przejeżdża SU46-041 z rozkładową kiblową bipą. Po około 20 minutach zza zakrętu bezszelestnie wyłania się zielony potwór z niepasującymi do niego zupełnie wagonami. Na dodatek jedzie tendrem do przodu. Tak szybko jak peema przyjechała tak szybko odjechała, i może to dobrze.

Kliknij by powiekszyć Kliknij by powiekszyć

SU46-041 jako support przed Żabą

A oto główna atrakcja - Żaba w pełnej zieloności


Teraz do Gdańska. Najpierw jedziemy załatwić rezerwację kwatery na tegoroczne Trako. Tuż obok mamy linie do portu i rafinerii, więc cóż więcej możemy chcieć. Przejeżdża byk ze składem węglarek, po chwili dymiący gagar ze składem cystern z rafinerii. Już jesteśmy szczęśliwi, gagar to jest to, a nie jakaś tam obleśna Green Helena.
Po nasyceniu się zapachem spalin jedziemy w kierunku portu wyglądając wszystkiego, co kolejowe. Wjeżdżamy na wiadukt nad bliżej niezidentyfikowaną grupą torów. Tutaj manewruje sobie stonka. Ale nas bardziej interesują rzadko spotykane rozjazdy. Jedziemy dalej. Najpierw do portu rafinerii gdzie przeładowuje się ropę z tankowców. Tutaj jednak zbyt dużo elektronicznych oczu, którym na pewno obecność osób z aparatami nie jest w smak. Następnie na Westerplatte. Tutaj niespodzianka, właśnie odbywa się mała inscenizacja z okazji 1 września. Poprzebierani za niemieckich i polskich żołnierzy miłośnicy militariów porozstawiali posterunki z czasów Wolnego Miasta Gdańsk.
Naszym zamiłowaniem nie są militaria, więc pędzimy ile koni mechanicznych w silniku w kolejne niezbadane miejsca pełne kolei. Staramy się jak najszybciej dotrzeć do Nowego Dworu jednak przedarcie się przez Gdańsk nie jest prostym zadaniem. Całkiem przypadkowo znajdujemy się obok bocznicy rafinerii a właściwie jest to spółka Lotos Kolej obsługująca pociągi gdańskiej rafinerii. A tutaj żeby było ciekawie cztery sputniki z CTL! Wszystkie z opuszczonymi pantografami (stacja rafinerii nie ma drutów), spięte razem i właśnie przeciągane przez tamarę z Lotosu. Prywaciarze się dogadują, a pekap nadal niech stara się utrzymać monopol.
 

Kliknij by powiekszyć Kliknij by powiekszyć Kliknij by powiekszyć

ST44-1099 z cysternami na stacji Gdańsk Olszynka

Dziwne rozjazdy

Prywaciarze łączcie się! - CTL na stacji Lotosu w Gdańsku

 

Po nasyceniu się alienami jazda na żuławską kolejkę. Najpierw do wpadamy do Nowego Dworu, tutaj kolega Pleśniar zabiera zestaw pierwszej pomocy dla rumuna: klocki hamulcowe plus klucze. Po szybkim przekąszeniu chińskich zupek ruszamy do Stegny. Czekamy chwilę na tej trójkątnej stacji i wreszcie pojawia się upragniony wąskotorowy pociąg w barwach naszych łódzkich tramwajów. Lok gdzieś po drodze zgubił klocki, następuje naprawa szybsza, niż w punkcie serwisowym na wyścigach Formuły 1. Wsiadamy do pociągu, kulturalnie kupujemy bilety i jedziemy. Najpierw do Sztutowa. Linia wije się najpierw pomiędzy płotami działek, potem wzdłuż drogi trochę przez las.

Kliknij by powiekszyć Kliknij by powiekszyć Kliknij by powiekszyć

Rumun Lxd2-315 z letniakami wjeżdża do Stegny Gdańskiej

Wjeżdżamy do Sztutowa

Wieczorny rekonesans drezyną - na stacji w Nowym Dworze

W Sztutowie krótki postój, obracamy całym składem na trójkącie i jedziemy z powrotem. Piotrek i Duży Kuba opuszczają nas w Stegnie udając się nad morze. Tymczasem ja z Kudłatym jedziemy dalej, w kierunku przeciwnym, do Mikoszewa. Tutaj trasa bardziej urozmaicona, przez lasy, przez wsie, przez pola, trochę znaczniejszych zakrętów. W Mikoszewie następuje dość nietypowy oblot składu. Ponieważ na mijance brakuje jednego rozjazdu lokomotywa przestawia się na drugi koniec pociągu w sposób następujący. Najpierw przed rozjazdem cały skład staje. Lok odpina się i jedzie dalej na zboczenie. Rozjazd przestawiany jest na wprost i skład podczepiany jest za pomocą kilkumetrowego łańcucha. Lokomotywa jedzie po jednym torze, ciągnąc skład po drugim równoległym. Kiedy wagony znajdą się za rozjazdem łańcuch odczepia się i rumun już normalnie wraca na pierwszy tor, cofa i podczepia się do składu. Dzięki tym ekwilibrystycznym wyczynom możemy wrócić lokomotywą do przodu. I tak też się dzieje. Kudłaty trochę przysypia w pociągu, ale bacznie czuwam, aby czasem nikt go nie okradł. Z Mikoszewa jedziemy do Stegny i po raz drugi do Sztutowa. Frekwencja dopisuje, pełno jest turystów, którzy przemieszczają się pomiędzy letniskowymi miejscowościami. Ze Sztutowa kolejny kurs do Stegny. Tutaj czekają na nas nasi klubowi plażowicze. Liczba pasażerów znacznie maleje, to ostatni kurs tego dnia, wracamy do Nowego Dworu. Słońce schodzi coraz niżej, kiedy przejeżdżamy przez cud techniki - obrotowy most w Rybinie, uroku sytuacji dodają jego pomarańczowe zachodzące promienie. Wreszcie docieramy na miejsce, jeszcze tylko manewry przy odstawieniu składu na jego miejsce i rumun zjeżdża zasłużony do szopy.
To jednak to nie koniec kolejowych wrażeń na dziś. Była przyjemność, teraz będzie praca. Dołączają do nas krótkofalowcy i przy okazji też miłośnicy kolei, to już chyba największe maniactwo z możliwych. Pakujemy się w około 15 osób do drezyny, w której miejsc siedzących jest, 5 ale jakimś cudem mieścimy się wszyscy. Jedziemy w kierunku Tui. Przedzieramy się z trudem przez zasłaniające kompletnie widok trawy i wreszcie stajemy gdzieś w szczerym polu. Dalej podobno nie ma szyn. Gdzie dokładnie się kończą to już mamy sprawdzić empirycznie wzrokiem oraz butami, po prostu idąc po ich główkach. Część zajmuje się poszukiwaniem toru, część odkopywaniem przejazdu za pomocą łopat oraz metalowych prętów. Reszta stoi i się przygląda. Po około pół godziny pracy, kiedy już wiemy ile jest szyn, a przejazd jest wzorowy można wracać. Na stacji w Nowym Dworze też jest jednak trochę pracy, trzeba przestawić skład osobowy, aby był gotowy na następny poranek. Odbywa się to wszystko za pomocą mięśni ludzkich, na popych. Dzień kończy się wspólną rozmową na tematy typowo kolejowe przy grillu i butelce piwa.
Dzień trzeci i ostatni naszej wycieczki - pakujemy się do samochodów, żegnamy wszystkich, dziękujemy za gościnę i ruszamy. Planujemy zwiedzić linię z Elbląga do Braniewa, ale nie kolej zalewową tylko linię przez Młynary. Wpadamy do Kurowa i do Chruściela, z rozbebeszonej nastawni przed Chruścielem cykamy pośpieszny z mieszanym polsko-rosyjskim składem z suką na przedzie. Pędzimy tzw. berlinką - drogą, która za czasów okupacji miała być autostradą łącząca Berlin z Królewcem. Nad nią w okolicach Maciejewa przerzucony bardzo ciekawy nitowany wiadukt kolejowy na linii z Pieniężna do Braniewa. Dojeżdżamy do szlabanu granicznego jednak znając ograniczników naszych słowiańskich sąsiadów szybko się usuwamy. Jedziemy do Braniewa. Na stacji, pamiętając doświadczenia z naszej ostatniej wizyty w tym miejscu, najpierw udajemy się do dyżurki sokistów, gdzie zgłaszamy naszą obecność i chęć fotografowania. Spacerujemy po stacji, w peronach stoi polsat, czyli SU42 w kolorze żółtym z paskiem niebieskim. Na stację wtacza się rumun ST43-69 ze składem węglarek. Dalej na torach towarów mnóstwo różnych wagonów, z ładunkami z całej Polski, wszystko to towary na eksport: płytki ceramiczne, żarówki, cement itd. itp. Część wagonów ze sprzęgiem normalnym część z "pięścią Stalina". Pomiędzy nimi poukrywane tamary i gagarin na tor szeroki. W tym miejscu Duży Kuba nas opuszcza, musi być wcześniej w domu. Po zwiedzeniu całej stacji udajemy się kawałek za nią na jeden z przejazdów kolejowych w nadziei na upolowanie jakiegoś składu towarowego zmierzającego w stronę granicy. Jadąc zauważamy w oddali stojącą spalinówkę prawdopodobnie szerokotorową nieznanego pochodzenia. Niestety stoi za daleko a zbliżyć się nie sposób, przez płot nie przejedziemy. Półgodzinne oczekiwanie na przejeździe kolejowym nie przynosi żadnych zdjęć, znajdujemy tylko szyny z roku 1935.

Kliknij by powiekszyć Kliknij by powiekszyć Kliknij by powiekszyć

SU45-017 z pociągiem do Królewca między Kurowem a Chruścielem

Poniemiecki wiadukt kolejowy nad Berlinką w okolicach Wielewa

ST43-69 na manewrach w Braniewie

Kliknij by powiekszyć Kliknij by powiekszyć Kliknij by powiekszyć

SM48 numer 48 ukryta między wagonami w Braniewie

Braniewo - dworzec

Dziwne lokomotywy na bocznicy niedaleko granicy rosyjskiej

Kliknij by powiekszyć Kliknij by powiekszyć> Kliknij by powiekszyća>

Rozbebeszona nastawnia w Słobitach

SU42-528 w Brodnicy

Sierpc nocą

 


Czas na powrót, oczywiście nie będziemy jechać prosto do domu. Ponownie odwiedzamy linię Braniewo - Elbląg. Tym razem jest to stacja Słobity, a raczej to, co z niej zostało. W rozwalonej nastawni bez stropów i ścian znajdujemy mnóstwo starych dokumentów, w tym zeszyty i książki kolejarza, który pewnie kiedyś był w nastawni na jakiś praktykach.
Kolejnym naszym przystankiem są Myślice na zamkniętej już linii Malbork - Małdyty. Ze stacji zostały praktycznie tylko budynki. Nie ma torów, nie ma semaforów, resztki peronów zarośnięte. Jedyny element kolejowy to zakład regeneracji podkładów - paradoksalnie podkłady dostarczane i odbierane są tirami(!). Przeczesujemy ruiny, w piwnicy magazynu gruba na metr warstwa dokumentów. Niestety trzeba by specjalistów od średniowiecznych rękopisów, żeby cokolwiek uratować - wszystko rozpada się pod najmniejszym naciskiem dłoni.
Na chwilę wpadamy do Susza, stacja jako taka, już pod drutami, przemyka ICek, zaopatrujemy się w coś do jedzenia i jedziemy dalej w stronę Brodnicy. Najpierw odwiedzamy przystanek osobowy tuż przed Brodnicą - Tamę Brodzką. Budynek ładny, na ziemi plątanina pędni drucianych.
Brodnica - zdjęcia wychodzą nam marnie, oświetlenie coraz gorsze. Na stacji sygnalizacja kształtowa, w peronach stoi polsat z bipą w dobranych do niego kolorach. Tuż za peronami dźwig z urządzeniem do układania podkładów.
Ostatni przystanek naszej wycieczki to Sierpc. Na stacji zupełnie pusto, ciemno. Kilka nocnych ujęć i ruszamy do domu. Przepełnieni kolejowymi wrażeniami, zmęczeni, brudni i przede wszystkim niezwykle zadowoleni z udanego zakończenia wakacji roku 2005 dotarliśmy około północy do Łodzi. I tak zakończyła się ta wycieczka, ale teraz powrócić trzeba niestety do pracy...

Opowieść napisał Jakub Rakus

Zdjęcia: Jakub Rakus

Oceny
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się , żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło
Losowa Fotka
Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

Tomek
30-09-2022 11:23
Test Shoutbox'a
Copyright © 2022, Created by Acid Rain