W piątek rano Mały Kuba przysłał do mnie wiadomość z propozycją wycieczki do Rogowa, turystyczno dokumentacyjnej, bo jak wieść niesie Kubuś będzie budował model Lyd1.
Upewniłem się na forum wąskotorowym, czy w święto nasze narodowe, ktoś tam będzie. Wspominam o święcie, bo my Polacy kochamy pobrzękiwanie szabelką, uroczyste modły, zwłaszcza transmitowane przez TV, natomiast mniej kochamy ład i pracę, zwykłą codzienną, ale nie miejsce na dyskusje tu o tym.
Mimo iż internet wymysłem szatana, pożytecznym się okazał dostarczając nam informacji o rogowskiej brygadzie.
Spotkaliśmy się na fabrycznym, i po kilkunastu minutach spędzonych na obserwacji pani, która walczyła z komputerem, zaopatrzeni w bilety wsiedliśmy do "kibla" rozgrzanego jak piec.
Ciepełko dobra rzecz, ale jak zaczyna parzyć w... no każdy wie w co, to już mniej przyjemne, a jak szkodliwie wpływa na liczbę plemników, która może dla mnie już nie jest tak istotna, niezmiernie ważną być może, dla mojego towarzysza, w wieku bądź co bądź rozrodczym.
Pięćdziesiąt minut upływa niepostrzeżenie, na obserwacji krajobrazu, i postępu robót przy modernizacji szlaku, po którym być może jeszcze za mojego życia pojedziemy do W-wy w 65 minut, pożyjemy zobaczymy.
Jesteśmy na miejscu, po stacji kręci się "stonka" z dump-car'ami, dalej stoi następna z platformami, na których leżą zdemontowane przęsła torów, na zwałowisku praca przy tłuczniu, ruch jak na jarmarku. Fotografujemy pociągi, nastawnię, żadnej reakcji, szczerze mówiąc jestem rozczarowany brakiem małej choć awanturki.
Dajemy z buta w stronę szopy wąskotorowej. Trochę na skróty dochodzimy do szopy , spod której odjeżdża drezyna, Kuba wchodzi do środka, ja robię zdjęcie wagonu motorowego Mbxd1-203, słysząc głosy w hali wchodzę.
W środku Michał Zajfert, Adam W. (pod takim nickiem znam go z forum) i jeszcze jeden, który znajomym wydaje mi się, ale skąd nie wiem. Krótka prezentacja i ruszamy do boju, a właściwie rusza Kuba, bo ja sobie gawędzę o modelach z Adamem.
Musimy przerwać, chłopcy musza wyciągnąć remontowany wagon pocztowy, by na jego miejsce wepchnąć 1Aw, obserwuję manewry, oglądam nowe jak mi się wydaje nabytki, i trochę przemarznięty dołączam do Kuby.
Zdjęcie za zdjęciem, Kuba przechodzi samego siebie, wchodząc do kanału rewizyjnego, pod lokomotywę i na nią, jak dokumentacja to bez taryfy ulgowej.
Jestem pełen podziwu dla zaangażowania chłopaków, dla ich determinacji, i choć targany wyrzutami sumienia, iż nie zrzucam "jesionki" łapiąc za szlifierkę, cieszę się, że jest w naszym państewku jeszcze kilku normalnych ludzi.
Zbliża się czas odjazdu, żegnamy naszych miłych gospodarzy i idziemy na stację. Siedząc tam gdzie surowo zabraniają, pijemy herbatę i wsuwamy czekoladę z wiórkami kokosowymi, obserwując okaz tutejszej fauny dwunożnej z lekko opuchniętym obliczem. Od strony Skierniewic wjeżdża kolejna SM42, tym razem ciągnąc z mozołem maszynę do czyszczenia podsypki.
Nadjeżdża nasz "kibello" już nie taki nagrzany, i jak się okazuje ten, którym przyjechaliśmy, Znów przylepiamy się do okna, obserwując świat zewnętrzny i prowadząc dysputy na tematy mniej lub bardziej egzystencjonalne.
Wzrusza nas reklama na jakimś budynku podająca czas trwania i koszt modernizacji linii z Łodzi do W-wy, podany z dokładnością do kilkunastu groszy. Wyprzedzamy niezwykły jak na ten dzień pociąg, składający się z przeróżnego typu wagonów z całej nieomal Polski: z Lublina, Przeworska, Kielc, Szczecina i kilku innych.
Dojeżdżamy do miasta kochanego naszego, opuszczamy dworzec przy dźwiękach bełkotu dobiegającego z głośników, i do domów naszych, przemarznięte dusze wędrowne ogrzać.
Tę krótką, ale klimatyczną wycieczkę opisał Wasz korespondent Paweł Radecki.
Kibel który nas zawiózł i przywiózł
Manewry w Rogowie
Czy kiedyś pojedzie?
Kiedyś była obrotnica
Cudowna nastawnia w Rogowie i skład ze starymi przęsłami torowymi