Choć zima jeszcze, ale jakoś tak już wiosennie, po uzupełnienie wiadomości i dla relaksu, w silnym składzie, Karcia - luba Małego Kuby i on sam też, oraz ja Wasz ulubieniec, rannym pociągiem do Rogowa się udaliśmy.
Umówieni byliśmy z Adamem Wawrzyniakiem, sympatycznym studentem z naszego miasteczka, który to należy do dzielnej załogi, poświęcającej swój wolny czas na remontowanie taboru w Rogowie.
Nasz pociąg niestety jeszcze nie jechał z zawrotną szybkością, a przyczyną był wszechobecny remont na całej trasie, wszędzie hałdy tłucznia, rozrzucone pozornie, a może i nie, maszyny budowlane, oraz znikoma ilość pracowników, raczej symboliczna niż skuteczna.
To wszystko przedsmak pędu i wiatru we włosach, oraz innych atrakcji czekających na nas po zakończeniu tegoż przedsięwzięcia. Pożyjemy zobaczymy, jak obiecane 65 minut do stolycy wyglądać będzie w rzeczywistości.
Poranny chłód mimo pesymistycznych prognoz ustępuje pięknemu słonecznemu porankowi, i w tychże promieniach wędrujemy szosą w stronę szopy.
Na terenie znów pewne zmiany, tabor poprzestawiany, wchodzimy, Kuba się przebiera w stylowy fartuch, on będzie dziś kucał i skakał, mnie przeszkadza brzuszysko, które sobie wyhodowałem.
Tradycyjnie rozpełzliśmy się po szopie, główną uwagę poświęcając naszej ulubionej lokomotywce, z pełnym poświęceniem mierzyliśmy ja i dokumentowaliśmy szczegóły budowy robiąc zdjęcia i szkice, w czym nam dzielnie pomagała Karolina.
|
|
|
Maksimum poświęcenia Foto: K.Domańska
|
Niektórzy widzą to tylko raz w życiu Foto: J.Rakus
|
Napawarka do obręczy Foto: J.Rakus
|
Mijają godziny, po zakończeniu pomiarów i zrobieniu kilkuset zdjęć, bierzemy się za dwuosiową cysternę do przewozu melasy, miara w ruch, para buch, migawek trzask, wreszcie koniec, chwila relaksu,
|
|
|
Cysterna pamiętająca czasy zaborów Foto: J.Rakus
|
Koleba na podwoziu bez resorowania Foto: J.Rakus
|
Dogorywające pekapowe rumuny Foto: J.Rakus
|
|
|
|
Węglarka z cukrowni Kruszwica Foto: J.Rakus
|
Piękny wagon pocztowy Foto: P.Radecki
|
W kabinie Lydki Foto: K.Domańska
|
Adam zabiera nas do tworzonej izby tradycji w magazynie.
Wszędzie dowody na ogrom pracy włożony przez chłopaków w "odkopany" magazyn, początki ekspozycji, w tym niewątpliwy rarytas znak zakazu wjazdu stosowany na wąskotorówce w Kruszwicy, z 1920 roku i wiele innych, w tym unikalne zdjęcia, które byłyby ozdobą każdej kolekcji, jesteśmy pełni podziwu dla pracy i serca, jakie każdy z wolontariuszy wkłada w tą niełatwą działalność.
|
|
|
Tablica z Kruszwicy Foto: P.Radecki
|
Nieśmiertelny zakaz Foto: P.Radecki
|
Pod czujnym okiem Pani Kierownik Foto: P.Radecki
|
Obok izby własność PKP, kilka "rumunów" powoli, lecz skutecznie zamienia się w pył, zdekompletowane, okradane przez miejscowych przedsiębiorców zajmujących się recyklingiem, widać w molochu sprzętu dość mają, a co niepotrzebne niech szczeźnie.
Czas się pożegnać, Adama zastajemy przy renowacji a właściwie wykonywaniu od podstaw, z zachowaniem pełnej oryginalności, aluminiowych tabliczek z napisami do remontowanego wagonu.
Powoli podążamy w kierunku stacji, słyszę znajomy szum, zasłonięte płotem pokazują swój wierzchołek pantografy dwóch lokomotyw, dziwne uczucie powoduje, że zaczynamy biec z Kubą wprawiając w niemałe zdumienie Karcię, w ostatniej chwili dobiegamy do końca płotu, naszym oczom ukazuję się skład prowadzony przez 3E-006 i 182-823 z PTKiGK z Zabrza ze składem różnych węglarek między innymi ze słowackimi, miodzio, pojechał, cykamy "stonkę" z łodzi po chwili pędzi druga, ruch jak na autostradzie.
|
|
|
Prywaciarze z PTKiGK Zabrze Foto: P.Radecki
|
Pędząca stonka numer 381 Foto: J.Rakus
|
Improwizacja na temat barku, miejsce spotkań miejscowych żulejros Foto: P.Radecki
|
Cała stacja rozkopana, kładka nad torami istnieje już tylko w pamięci mieszkańców, jeden ze wsporników wyrwany z fundamentem stoi obok budynku dworcowego.
Chwila do odjazdu, zwiedzamy ścisłe centrum Rogowa, niedługa to wycieczka, zaliczamy sklepik obok stacji z sympatyczną Panią, i czekamy cierpliwie na nasz pociąg, który jak tradycja nakazuje przyjeżdża sześć minut spóźniony.
W pociągu tłok, normalni ludzie i standardowi przedstawiciele młodzieży, chyba ze Skierniewic, aczkolwiek miejsce pochodzenia nie ma znaczenia, rzecz w wychowaniu a raczej jego braku, początkowo zasób słów tych troglodytów określiłem na około 100, z upływem kilometrów i rozwojem dyskusji dochodzimy do wniosku, że znajomość 30 wystarcza im w zupełności. Na Fabrycznym tłok, dochodzę do wniosku, że chyba musi być jakiś zlot wszelkich kreatur, tyle tego się snuje w okolicach, może jeszcze nie jest zbyt późno na bardziej radykalne rozwiązanie tego zagadnienia.
Ściskamy się i adios pa pa, do domciu, ja w inną i młodzi w uścisku, który może, ale nie musi być brzemienny w skutki w inną.
Niebawem, gdy słońce wyżej stać będzie powrócimy do Rogowa, marzy nam się wyprawa do krańców trasy kiwajką, kto wie, czasami pragnienia się spełniają.
Całkiem na świeżo przy drugim kieliszku advocata spisał to Wasz ulubieniec Kpt. Nemo.
|