Towarzystwo Przyjaciół Parowozowni Wolsztyn w dniu 12.04.2008 zorganizowało
przejazd specjalny "Parowozem przez Wielkopolskę". Głównym bohaterem dnia miał
być parowóz Ok1-359 ze składem 3 zabytkowych wagonów. Zaplanowaliśmy wyjazd na
piątek a powrót późnym wieczorem w niedzielę aby maksymalnie "kolejowo"
wykorzystać czas wolny. I tak około 15-stej Piotrek zabiera mnie z firmy i
jedziemy po Radka by po chwili gnać co koń mechaniczny wyskoczy do Szadku, gdzie
umówiliśmy się na spotkanie z Kubą i Jarkiem podążającymi drugim samochodem.
Niestety w ostatniej chwili z wyjazdu musiał zrezygnować Nasz Kapitan Nemo, zły
kapitalista kazał mu pracować zabraniając obcowania z parowozami i relację tę
dedykujemy właśnie jemu. Docieramy do stacji w Szadku jeszcze przed Kubą i tu
daje znać już o sobie nasz fart, bowiem po chwili z północy nadjeżdża ET42-039 a
po kilku minutach z przeciwka nadciąga ET42-037, obie ze składem gruszek. Trzask
migawek, i już zadowolenie maluje się na naszych twarzach, to będzie owocny
weekend. Robimy sobie spacerek, wzdłuż ładowni, weryfikując drobiazgi potrzebne
do budowy mojej makiety oraz podziwiając prowizoryczną naprawę wyrwanego haka w
węglarce Kolei Bałtyckich. Przy nastawni mija nas EN57-726 jako pociąg 15335
relacji Zd. Wola - Toruń.
|
|
|
Pierwsza ofiara |
Dobry początek |
Drugi rusek z gruszkami |
|
|
|
Oj, się chłopakom węglareczka urwała.. |
|
Kibelek do Torunia |
Po paru minutach dociera Kuba z Jarkiem, ładujemy się
do aut i kierujemy na Kalisz gdzie czekać na nas ma kolega Karol z kluczami do
noclegu. Na miejsce zakwaterowania wybraliśmy sobie stacyjkę ŚKD w Śmiglu,
przedkładając możliwość obcowania z magią kolei w jej najczystszym wydaniu nad
komforty hotelowe. Po drodze w Skalmierzu trafiamy ET22-593 a później w Opatówku
ET22-344 oba ze składami węglarek.
|
|
Pierwszy byk |
Z mozołem po łuku |
W Kaliszu okazuje się, że klucze czekają na
nas jednak w Śmiglu, będąc w posiadaniu uroczej koleżanki Lidii z ŚKD i nasza
wycieczka do miasta Kalisz była zbędna. W drodze do noclegu nie wydarzyło się
już nic ciekawego a jedyny kontakt to stonka z pociągiem sieciowym, ale pora
późna i fotki wyszły bardziej "artystyczne" niż dokumentalne. Na miejscu
natychmiast przystępujemy do czynności relaksująco-integracyjnych, rozpalamy
grilla, robimy psssst, psssst i impreza się rozkręca. Zwłaszcza, że po chwili
docierają do nas, zaprzyjaźnieni mechanicy, Mietek i Grzesio Nycz oraz jakieś
nieznane indywidua, podobno MiKole ;-). Przyjezdni, powoli się wykruszali a my
ze względu na coraz szybciej obniżającą się temperaturę przenieśliśmy się do
środka gdzie długo rozprawialiśmy o naszych pasjach.
Rano budzimy się na wielkim kacu... STOP!! Wróć !! Przecież Miłośnik Kolei to
wzór cnót i nie nadużywa alkoholu. Powodem ogromnego bólu głowy jest potwornie
niskie ciśnienie, ściana deszczu i maksymalne wręcz zdenerwowanie z powodu
utraty szans na dobre fotki w pełnym słońcu. Na domiar złego oprócz koszmarnego
deszczu, panowało przeraźliwe zimno i zaczął wiać dość silny wiatr i to z
najbardziej wrednego kierunku bo od strony nadjeżdżającego parowozu. Szybkie
śniadanie, ładujemy się do aut i jedziemy na start imprezy czyli na stację w
Lesznie. Na peronie kłębi się dziki tłum, z amokiem w oczach. Wszędzie widać
skulone postacie, z gilem u nosa , miotające się z jednego końca składu na
drugi, w charakterystycznym, zgarbionym kłusie. Do planowego odjazdu około 30
minut a oni zachowują się tak jakby to były ostatnie sekundy a każdą odległość,
choćby to miało być 2 metry, trzeba pokonać biegiem. Witamy się ze znajomymi, i
po szybkich ustaleniach co do pierwszych plenerów, wracamy do auta, tęsknie
spoglądając w kierunku leszniańskiej szopy, gdzie rumuny, fiaty, byki... My tu
jeszcze wrócimy!
Ruszamy więc do Kąkolewa, gdzie linia się rozwidla a planowana
trasa pociągu ma biec na Gostyń. Tam przewidziany jest też pierwszy fotostop, my
pierwsze fotki robimy z daleka by jak najszybciej przenieść się kawałek dalej,
gdzie już na jednotorówce "złapać" Ok1 z tarczą. Deszcz i wiatr daje się mocno
we znaki, i tuz po fotkach, klnąc w żywy kamień gnamy do Garzyna gdzie ma być
drugi stop. Tu docieramy przed pociągiem i zajmujemy strategiczne pozycje.
Kolejne fale deszczu mocno utrudniają wykonanie sensownej fotki a chwilę
później na peron wysypuje się całe bractwo i w ogóle jest po zawodach. Dopadamy
za to wreszcie Filipa , jednego z organizatorów, płacimy za imprezę ale okazuje
się że nasz Kubuś dał ciała po całości i ostatnią wolną rozpiskę z fotostopami
przehandlował jakiemuś pieprzonemu Goebbelsowi i zostaliśmy na lodzie. Będzie to
miało kolosalne znaczenie potem przy rozwoju całego pościgu. Oj nieładnie,
nieładnie panie Kubo, wszak dobro Klubu i jego członków powinno być Dobrem
najwyższym i jego interesy powinno się zabezpieczać nasamprzód. Zagryzamy zęby
i jedziemy dalej, w końcu jesteśmy z ŁKMK i potrafimy sobie radzić z każdymi
przeciwnościami losu. Staramy się cały czas trzymać przed parowozem, mijając po
kolei Hersztupowo, Gostyń, Piaski itd posuwamy się systematycznie w kierunku
Jarocina. Na szczęście droga biegnie w miarę równolegle do linii i udaje się
utrzymać cały czas w tempie. Oczywiście gdzie się tylko da staramy się
fotografować goniony obiekt. W Jarocinie planowany był dłuższy postój na
dokarmienie parowozu i załogi, więc i my postanowiliśmy skorzystać z okazji.
Posileni i trochę pokrzepieni faktem, że deszcz przestaje padać jedziemy dalej.
Zaglądamy na stacyjkę w Wolenicach, Kuba z Jarkiem jadą dalej a my zostajemy.
Okazuje się, że słusznie gdyż po chwili widać w oddali światła i przez stację
przetacza się ET22-656 z platformami. Niebawem też nadjeżdża Ok1 i możemy
rozpocząć pościg na nowo.
|
|
|
Byk w Wolenicach |
Spotkanie epok |
Przyszłość PKP PR |
|
|
Dawniej... |
...i dziś |
W Krotoszynie, przy wyjeździe na Osusz jest kolejny
fotostop a my tradycyjnie szukamy bardziej odosobnionego miejsca na szlaku i
łapiemy naszą maszynę za Osuszem. Potem sytuacja niestety się trochę pogarsza bo
droga coraz bardziej zygzakuje w stosunku do linii i coraz trudniej utrzymywać
dystans, zwłaszcza że mechanicy nie oszczędzają maszyny. Wychodzi słoneczko a my
dostajemy telefonicznie info o następnych planowanych fotohaltach. Odnajdujemy
najbliższy i wyczajamy przepiękny plener czekając na przyjazd czarnej zabawki.
Słoneczko, ładne widoki, budząca się do życia przyroda, normalnie sielanka a w
perspektywie czadowe ujecie na 3 mostkach. Idyllę burzy jednak gwizdawka
parowozu dobiegająca jednak od strony ZA naszym plenerem !! Oż w mordę byli
szybsi (później okazało się, że zrezygnowali z jednego fotostopu). Kuzaj i Hołek
nie pokonaliby pewnie lepiej tych kilku kilometrów by dogonić parowóz i dzięki
tym wyczynom znowu jesteśmy z przodu. Wszystko co ma swój początek ma też swój
koniec albo jakoś tak to szło , w każdym bądź razie nieuchronnie zbliżamy się z
powrotem do Leszna. Jeszcze kilka pożegnalnych ujęć i jesteśmy z powrotem na
peronach uroczej Wielkopolskiej stacyjki. Spotykamy ekipę eNkowców, tradycyjne
pozdrowionka i rozradowani idziemy pozwiedzać okolicę leszniańskiej szopy.
Smutny widok wraków lokomotyw, stojących i opuszczonych. Rumuny, fiaty,
kociołki, pośród nich SN-80 a po drugiej stronie zwłoki Bhp. Na pocieszenie żywa
„siódemka” z listwami, oraz SU45-220 lokomotywa dla mnie szczególna, gdyż
robiłem jej model a w planach jest kolejny. Chwilę później w oddali rozlega się
najbardziej znany odgłos trąbienia oznajmiający zbliżającego sie gagarina.
Bardzo sympatyczne podsumowanie dnia, gdyż zmrok zaczął zapadać coraz szybciej i
fotek więcej i tak nie dałoby się zrobić. Fart o tyle większy, że bestia okazała
się być w barwach PolTrans Miedzi i wlokła spory zestaw beczek. Kuba z Jarkiem
jadą do Łodzi a my przemoczeni, zziębnięci i kolosalnie zmęczeni wracamy na
stacyjkę w Śmiglu.
|
|
|
|
Leszniańska szopa |
SU45-220 |
Zwłoki Bhp |
Kociołek |
|
|
|
Ponury widok |
Jeszcze z listwami |
Gagarin PolTransu |
Niedzielny poranek wita nas przepieknym słońcem i rześkim powietrzem. Piotrek z
Radkiem pakują samochód a ja „robię” stojące Lxd2 i szopę w Śmiglu. Dziękujemy
Lidce za gościnę i obieramy kurs na Wolsztyn. Wjeżdżamy na stację i naszym oczom
ukazuje sie przepiękny widok szykującej się do odjazdu Ol49-7 z podwójnym Bhp.
Do odjazdu pociągu pozostało 15 minut więc wpadamy na pomysł sfocenia go na
szlaku i gnamy w okolice Tłoków.
|
|
|
|
Szopa w Śmiglu |
The Call of Cuthulu |
Ol49-7 z Bhp |
Wolsztyn |
Niebawem dostajemy to co chcieliśmy i
szczęśliwi wracamy do szopy w Wolsztynie. Masa fotek, oraz rys historyczny
produkcji powojennej i zbieramy się do drogi. Obieramy kurs na Grodzisk Wlkp.,
Kościan, Czempiń, posuwając się cały czas wzdłuż linii i zaglądając na każdą
stacyjkę po drodze. W Kościanie trafiamy 3 sztuki „siódemek” w niewielkich
odstępach czasu i dwie SM30 stojące na terenie cukrowni.
|
|
|
Kolejna siódemka |
i jeszcze jedna |
Trochę sie nawarstwiło |
Rozważamy zajrzenie na
stację w Czempiniu, w końcu niedziela i pewnie pustki bo „..nikt w niedzielę nie
jeżdzi..” Jasne! W stacji szykują sie do odjazdu dwa "prywaciarze" ze składami
węglarek, do tego w ciągu 30 minut przelatuje "siódemka", "kibel", dwa "byki" i
pociąg sieciowy. Rzeczywiście pustka i nic nie jeżdzi... Znajdujemy nienaruszona
latarnię zwrotnicową i zabieramy trofeum.
|
|
|
Prawie jak ICek... |
Prywaciarze |
A te tory to takie pogięte |
|
|
|
Krzyżowanko |
Stonka na popychu |
Niemalże pachnie nowością |
|
|
|
Mega brutto 2 kontenerów |
CTL |
Sieciówka Energetyki |
Zrelaksowani na maxa i szcześliwi
zbieramy się do dalszej drogi, na Śrem, Książ Wlkp w kierunku Jarocina. Urokliwa
linia, z wieloma, nieraz nawet stuletnimi obiekatmi, balsam dla oczu każdego
MiKola, doprowadza nas w końcu do Mieszkowa. Zbliżając się do przejazdu po raz
chyba sódmy czy ósmy słyszymy charakterystyczne "dyń, dyń" i widziamy opadające
rogatki. Kolejny fart tego dnia i następna trafiona "siódemka" tym razem
kontenerowa. Chwila na zwiedzanie stacji i opuszczamy w miarę zagęszczony
kolejowo teren.
|
|
|
Urokliwa stacyjka |
Stare te szyny... |
Ostatnia siódemka tego dnia |
Piotrek uparł się by zdążyć przed zmrokiem jeszcze na węgłowkę w
Poddębicach i wyciskał każdego konia mechanicznego, pędząc jak wicher przez
senne wioski. Nie wierzyłem, że uda dotrzeć się na stację jeszcze przed nocą a
jeśli nawet to przecież musiałby jeszcze coś w tej stacji być choć i tak szans
na fotkę żadnych. Zmrok zapdał prędko ale i my byliśmy szybcy. Małej wiary byłem
człowiekiem, gdy zbliżyliśmy się do wiaduktu w Poddębicach oniemieliśmy wszyscy.
Właśnie zaczął się wtaczać nań skład Lotosu. Szaleńczy wyścig na stację, i
niemal połamane nogi w biegu by dopaść do torów stacyjnych przed czołem pociągu.
Na nasze szczęście skłąd został puszczony na tor dodatkowy przed wjazdem na
niewłaściwy i znacznie zwolnił. To pozwoliło nam na odebranie nagrody za trudy
wycieczki, tej przysłowiowej wisienki na torcie. Błyskawiczna decyzja i zamiast
pojedyńczych fotek nagrałem krótki filmik. Opłaciło się, przez stację
majestatycznie przetoczył się skład pięćdziesięciu dwóch czteroosiowych cystern,
ciągniętych przez 182 Lotosu w trakcji z gagrinem wypożyczonym od Rail Polska a
dodatkowo pchanym przez lotosowska stonkę! To się nazywa podsumowanie wypadu.
W pełnej ekstazie wsiadamy do samochodu i spokojnie docieramy do Łodzi.
Odstawiamy Radka i szczęśliwi wracamy do domów by cieszyć oczy wykonanymi
zdjęciami i filmami by jeszcze raz przeżyć te emocje.
Wrażenia na gorąco spisał
Michał Górecki
Foto: Michał Górecki za wyjątkiem "Dobry początek", foto: Piotr Chorąży
|