Chyba każdy młody chłopak, na którymś etapie swojego życia marzy o posiadaniu
własnej makiety kolejowej. Dawno temu dopadły te marzenia i mnie. Wtedy
skończyło się to na skręceniu płyty ułożeniu torów TT i .... spaleniu jednej
lokomotywy. Teraz kiedy kolejowa pasja znowu odżyła powróciły marzenia o
makiecie. Tym razem nie miał być to tort a coś bardziej realistycznego.
Pierwotnie zamierzeniem była malutka stacyjka „Smokowo”, z mijanka i jednym
torem bocznym na linii jednotorowej, na której mógłbym ewentualnie poprowadzić
jakieś proste manewry. Wielkość mieszkania ogranicza mnie jednak do maksymalnej
długości 3,5m i szerokości segmentów 50 cm co w przypadku stacji daje niemal
karykaturę. Nie omieszkałem się oczywiście podzielić planami z kolegami z Klubu.
I tu potwierdziły się moje obawy, jeśli to miałaby być 3,5 metrowa stacja to
lepiej jej nie robić. Od słowa do słowa zaczęliśmy już wspólnie kombinować co by
tu sensownego można zrobić. I tak projekt przekształcił się w 7-mio segmentowy
moduł „Smokowo”, na której linia dwutorowa miałaby się zbiegać w jednotorówkę.
Przygotowałem już nawet jakiś tam układ torowy, w podziale na segmenty i zaczęły
się dyskusje nad jego poprawnością etc. Wtedy bodajże Piotrek rzucił temat, że
skoro już buduję coś przypominającego wielkością małą stację i to na linii
dwutorowej, to może by tak odwzorować coś istniejącego. Dość szybko wybór padł
na Szadek.
|
|
|
|
|
|
Tak to się prezentuje w
rzeczywistości |
Stacja ta położona na magistrali węglowej jako jedna z niewielu otoczona
jest lasem i jest w stanie niemal nienaruszonym od czasów lat 70-80. Posiada
bardzo charakterystyczne dla „węglówki” budynki stacyjne oraz magazynowe,
ciekawy a zarazem prosty układ torowy i jest stosunkowo niedaleko Łodzi. Nie
pozostawało więc nic innego jak wsiąść z moją ukochaną w samochód i wyruszyć
na pierwszą wizję lokalną. Niestety koszmarna pogoda nie pozwoliła na zbyt
długie przebywanie w terenie więc podstawowe fotki, sympatyczna rozmowa z
dyżurnym i powrót. Zacząłem rozrysowywać układ torowy, przymierzać się do
wstępnych obliczeń kosztów, wyboru materiałów etc. Zdecydowałem się użyć
torów 2,07 Roco na podkładach betonowych, rozjazdów 10-cio stopniowych Roco
na torach głównych i dodatkowych oraz 12-sto stopniowych Tilligów na
bocznych. Niestety bez dokładniejszych pomiarów nic dalej się nie dało
zrobić. Kolejna wycieczka, tym razem z Radkiem. Ponownie Szadek przywitał
nas obrzydliwa pogodą ale tym razem byliśmy już mocno zdesperowani. Szybko
obfociliśmy dokładnie głowicę północną i zmierzyliśmy budynek dworca oraz
magazyn, głowice południową oraz nastawnie zostawiając sobie na późniejsze
wizyty. Mając pomiary i dokładne zdjęcia mogłem wreszcie precyzyjnie
rozrysować moduł. Ehhh co innego jakieś tam wspomnienia z przejazdowych
wizyt a co innego konfrontacja rzeczywistości z ambitnym projektem. Okazało
się, że nijak stacji nie da się upchnąć na zakładanej wielkości modułu.
Ostatecznie stacja Szadek w moim wykonaniu będzie składała się z 9-ciu
segmentów o wymiarach 100 x 50 cm, plus w środkowej części dokładany element
poszerzający 3 moduły o 20 cm z placem ładunkowym. Niestety rozległość
stacji nie pozwala na umieszczenie jej centralnie w osi segmentów więc
konieczne będzie dobudowanie 2 segmentów centrujących oś torów oraz
zakończonych standardowymi profilami 2m. Te dwa segmenty oraz krótki łącznik
umożliwiający wyjście jednotorowe z bocznicy bierz na siebie Klub.
I tak z 3,5-metrowej stacyjki z 5-cioma rozjazdami mamy dwutorowego
11-metrowego kolosa, z 18-stoma rozjazdami i z 5-cio metrowymi torami
stacyjnymi. Wszystkie budynki projektowane są od podstaw, i będą budowane
głównie z kartonu, wszak to tworzywo jest mi najlepiej znane. Oczywiście
wspierać się będę wszelkimi innymi pomocami, jak wycinanie laserowe (tu duży
ukłon w kierunku zaprzyjaźnionej firmy GPM) fototrawienie i masa innych
wynalazków szatana. Ze względu na ogromne koszty (same tory z rozjazdami to
grubo ponad 1k) większość elementów będę starał się wykonywać we własnym
zakresie, na szczęście techniki komputerowe nie są mi obce i wiele elementów
mogę zaprojektować najpierw w wirtualnej rzeczywistości. Również ze względów
finansowych (ale też i czaso- i roboczo-chłonnych) nie będę odtwarzał trakcji.
Owszem jest jakiś pomysł na trochę inne rozwiązanie ale o tym później. Stacja
będzie obrazować okres z późnych lat 70-tych. Na tym dość zamiarów, projekt tkwi
już w komputerze i został zweryfikowany w terenie czas się brać do roboty. Na
pierwszy ogień idą segmenty 3, 4 oraz 5, centralna część modułu zawierająca
budynek dworca, semafory wyjazdowe oraz magazyn. Ta część będzie też częścią
ekspozycyjną w mieszkaniu, pozostałe segmenty będą po wykonaniu czekały w
pudełkach na powiększenie metrażu oraz wyjazdy. Z pomocą Kpt. Nemo, Grzesia oraz
kolegi Mariusza wszedłem w posiadanie pierwszych elementów segmentów, profili
czołowych wypalanych laserem, oraz boków. Profile wykonane z wodoodpornej
sklejki 18 mm, boki ze sklejki 10 mm, górna płyta to meblowa pilśnia 4 mm
wzmocniona na środku 18mm pasem ze sklejki. Całość skręcona oraz sklejona tworzy
lekką a zarazem w miarę mocną konstrukcję. Na wierzch przyjdzie pianka panelowa
4 mm, pod tory tradycyjnie korek a na wypełnienia terenu styrodur.
|
|
Pierwsze skrzynki |
Z racji tego, że wszystkie prace modelarskie zmuszony jestem wykonywać w
mieszkaniu a wolny czas mam najczęściej wieczorami lub nocą (wtedy poszaleć
z wiertarką nie bardzo się da) w międzyczasie projektuję budynki. Niestety
nie dysponuję wiedzą za zakresu architektoniczno inżynieryjnego i nie
potrafię posługiwać się programami do grafiki 3D wszystkie projekty powstają
w głowie i przenoszę je do komputera do programów wektorowych. Następnie
drukuję prototyp, i kiedy bryła jest dobrze rozwinięta na płaszczyznę
przygotowuję ją do wycinania laserowego. Na chwilę obecną mam rozrysowaną
cały główny budynek dworcowy oraz magazyn. Bryła dworca została rozrysowana
i sklejona. Po sklejeniu wyszło sporo „baboli” i dworzec wymaga wielu
poprawek, głownie w konstrukcji dachu, jednocześnie wykorzystując wskazówki
Grzesia Pomorskiego z GPM. Dworzec wrócił do fazy obliczeń i przemyśleń a ja
nie tracąc czasu zabrałem się za magazyn. Konstrukcja przestrzennie prostsza
do narysowania ale upierdliwa ze względu na więźbę dachową i połączenie
różnych budulców. GPM wyciął w tempie błyskawicznym prefabrykaty i zabrałem
się ostro do roboty. Oczywiście wyszło sporo błędów wynikających z braku
doświadczenia oraz specyfiki projektowania „pod laser”. Niecierpliwość
wzięła górę i nie czekając na powtórne wypalenie w ciągu 4 dni wciąłem
większość ręcznie. Przymierzyłem się też do zrobienia dachu krytego papą.
Wyszło jak wyszło, widać na zdjęciach.
|
|
|
|
|
|
Prototyp budynku magazynowego |
Po małej prezentacji w klubie część ludzi uznała wynik za
satysfakcjonujący. Prezes jednak był odmiennego zdania bezlitośnie obnażając
wszelkie niedociągnięcia i uznając to za dno i kaszanę. Zabolało ale
przynajmniej było szczere i motywujące. Budynek przeprojektowany i wysłany
do „laserowni” a ja zabieram się za poprawki dworca. Dalszą część relacji
będę już umieszczał na bieżąco w miare postępu prac.
GPM stanął na wysokości zadania i zrobił magazyn pierwsza klasa, niebawem powinien się ukazać też normalnie w sprzedaży. Ja dostałem oczywiście wersję "Release Candidate 1.0" i zabrałem się do roboty. Ale tak to czasem w życiu bywa jak się powtarza pewne rzeczy to szybko dopada zniechęcenie a czasem wręcz obrzydzenie. Zrobiłem więźbę dachową, ale że robiłem bez instrukcji nie uniknąłem pewnego błędu co spowodowało dalsze krytyczne nastawienie do tej budowli. Dodatkowo ze względów technologicznych budynek będzie wydany otynkowany a ten w Szadku zachowuje oryginalną fakturę pustaków. Nie spotkałem się z żadnym sensownym materiałem modelarskim przypominającym właśnie takie tworzywo więc podobnie jak w mojej pierwszej wersji zabrałem się za żmudne tworzenie od podstaw. Najpierw projekt w komputerze, tym razem zwracając baczniejszą uwagę na rozmieszczenie poszczególnych bloczków, potem wydruk z "plujki" i sklejenie dwóch warstw kartonu. To dość ważny element, bo spodnia, sztywniejsza warstwa zapewnia stabilność konstrukcji a wierzchni daje się dobrze wytłaczać. Potem już tylko linijka, i końcówką pęsety pod ostrym kątem trasowanie i tłoczenie poszczególnych bloczków. Kilka godzin roboty, obolałe paluchy ale efekt jak dla mnie satysfakcjonujący. Gdzieniegdzie przetarcie delikatne papierem i można sklejać do kupy. Budynek stoi już o własnych silach a ja mam kolejną zagwozdkę z dachem. Otóż przy budowie pierwszej wersji przy naklejaniu pasków papy dach bardzo mocno się wichrował. Odłożyłem więc projekt do czasu aż wymyślę coś co pozwoli mi tego uniknąć.
W międzyczasie skleiłem i skręciłem następną skrzynkę, ale utknąłem znowu przy planowaniu elektryki. Niby wszystko jest oczywiste ale jak się człowiek zabiera do tego sam to już wcale nie jest tak lekko. Pierwsza sprawa, nie zaplanowałem otworów technologicznych w czołach na przeprowadzenie kabli, druga to nie wiem tak naprawdę jak tą cholerną elektrykę poprowadzić. Czy olać totalnie analog upraszczając to wszystko do maximum zrobić tylko pod DCC czy też jednak zostawić furtkę ( a zarazem trochę większe zabezpieczenie przewodzenia) i prowadzić magistrale zasilające niezależnie dla każdego toru. Dalej nawet jeśli wersja osobna to czy izolować każdą szynę osobno czy np. południowe zrobić zasilane z jednego wspólnego przewodu. Niby rozsądek podpowiada, że powinienem prowadzić każdą szynę zasilaną osobno i izolować (wszak można to na pulpicie zewrzeć i DCC fika bezproblemowo) ale takie rozwiązanie wymusza z kolei rozbudowanie połączeń elektrycznych międzysegmentowych do miejscami 6 par przewodów. Kolejny temat do rozkminienia to podpięcie rozjazdów i zasilania siłowników. W ustach Włodara brzmi to jak bułka z masłem ale jakoś nie mogę się do tego zabrać. Zwłaszcza, że trzeba od razu planować sterowanie tym, zmianę polaryzacji etc. Ostatnie dwa drobiazgi wstrzymujące postępy prac to niedomagający aerograf (a trzeba pomalować szyny przed ich przyklejeniem) oraz rozpracowanie sposobu szutrowania. Do usłyszenia w następnym wejściu.
Kolejny problem na jaki się natknąłem to fatalne dobranie materiału na płytę górną stanowiącą podstawę stacji i niejako poziom "zero" gruntu. Mimo podpórek w środkowej części segmentów płyta nie trzymała idealnie równej płaszczyzny. Po przyklejeniu wstępnym pierwszych dwóch torów okazało się, że równia stacyjna bardziej przypomina kolejkę górską niż stację i mocno zniechęcony tym faktem odłożyłem projekt do ponownego przemyślenia.
Szadek reaktywacja
Wybierając się do Zabrodzia na warsztaty modelarskie zorganizowane przez ks. Grygiera miałem nadzieję podpatrzeć jak robią to ludzie z doświadczeniem oraz naładować się "modelarsko". Nie zawiodłem się, takie spotkania dają takiego kopa że warto jechać nawet na drugi koniec Polski by coś takiego zobaczyć. Po powrocie zabrałem się więc ostro do pracy. Na początek przeprojektowałem całkowicie stację, zmieniając rozmiary poszczególnych segmentów. Z racji wielkości samego modułu do transportu i tak trzeba organizować większe auto a do tego upadł pomysł prezentacji części stacji w domu więc mogłem zwiększyć szerokość segmentów do 60 cm a za to skrócenie większości z nich do 90 cm (ze względu na długość pojedynczych flexów). Zapewniało to prawidłowe rozmieszczenie budynków na stacji oraz fragment miejsca na zaznaczenie obecności placu ładunkowego bez konieczności dostawki. Co prawda głowica południowa nie ma szans się wpasować w rozmiar 900x600mm wiec dwa segmenty z tymi rozjazdami spoczną na skrzynkach 1000x600mm. Dodatkowym elementem będzie małe odstępstwo od rzeczywistości czyli w miejsce byłej bocznicy do podstacji elektrycznej chcę zrobić normalne wyjście linii jednotorowej. Następnym rozwiązaniem, na które się zdecydowałem to elektryka na module z pełnym kompletem odcinków izolowanych, torem do programowania lokomotyw oraz prawdopodobne automatyczne sterowanie przebiegowe.
Każdy z torów stacyjnych będzie miał osobne zasilanie z niezależnych magistrali załączanych na pulpicie z odcinaniem obu szyn jednocześnie. Tor do programowania będzie w miejscu gdzie jest bocznica magazynowa. Automatyka sterowania będzie polegała na zależnościowym układaniu dróg przebiegu bez konieczności skupiania się na ustawianiu pojedynczych zwrotnic z informacją zwrotną o ich położeniu. Możliwe jest też sprzęgniecie tego ze sterowaniem sygnalizacją. Użycie tego systemu zależne jest jednak od ceny jaką zażąda twórca tego systemu (system oparty na mikroprocesorze, widziałem w działaniu, bajka). No dobra plany planami ale trzeba się zabrać do roboty. Stare segmenty poszły na śmietnik a ja kolejny raz skorzystałem z pomocy przyjaciela ze znanej firmy stolarskiej. Nemo tradycyjnie zajął się nową wersją profili czołowych i tak we wtorek 22 lipca 2008 rozpocząłem oficjalnie budowę mojej makiety. W ruch poszły wiertarki, wkrętarki, wyrzynarki i inne narzędzia tortur i tak w piątek byłem już posiadaczem pierwszych czterech skręconych skrzynek.
Pracę postanowiłem podzielić na 3 etapy, najpierw środkowa część stacji, później głowica południowa a na koniec głowica północna z segmentem wyjazdowym jednotorowym. Oczywiście rozsądek i poprawność organizacji pracy podpowiadały by raczej podział prac raczej w/g ich charakteru czyli najpierw stolarka całości, potem elektryka itd. Niestety pamiętać należy o ograniczeniu przestrzennym (wszystko robię w malutkim mieszkanku w blokach) i muszę podzielić to na właśnie takie etapy. W międzyczasie zakupiłem miniset DCC z MultiMousem pochodzący z zestawu startowego Roco. Oczywiście do pełnego sterowania makietą to za mało ale bardziej kupiłem to pod kątem zapoznania się z samą "cyfrą" niż ambitnym planem zarządzania dużą imprezą. Korzystając z paru wolnych chwil w weekend na segmentach 4 i 5 rozciągnąłem magistrale zasilające, podpiąłem gniazda międzysegmentowe i w ramach próby przykleiłem pierwsze dwa flexy. Niemal ze wzruszeniem dopiąłem centralkę i ustawiłem klubowego Gagarina na torach (nie mam jeszcze dekoderów w swoich lokach). I stało się, krótko przed północą "Szadek Project" ożył cyfrowo. Gagarin błysnął światłami i z charakterystycznym pomrukiem zaczął się wolniutko toczyć do przodu. Radość nieopisana, uczczona szklaneczką 12-letniej whisky. Ok, pierwszy krok wykonany, teraz nie pozostaje nic innego jak stawiać następne i następne aż do szczęśliwego końca a o wynikach będę informował w tym artykule.
|
|
|
Pierwsze jazdy DCC |
Udało się !! |
Oryginalny panel w nastawni w Szadku |
Kolejny wolny weekend zaowocował dalszym postępem prac. Najpierw od Nemo
dostałem elementy do napędu rozjazdów. Genialne w swej prostocie przeniesienie
ruchu z siłownika od zamka centralnego na iglice rozjazdów. Parę kombinacji i do
tej pory tajemnicza polaryzacja okazała się prosta i łatwa a do tego poprawnie
działająca. Wyszły przy okazji tez moje pierwsze powazniejsze błędy przy
konstrukcji skrzynek jak i niedokładnośc przy projektowaniu samego układu
torowego. Musiałem przenosić już zamontowane gniazda zasilania i ostro
kombinować z jedną wstawką torów między rozjazdami. Wygląda to koszmarnie ale
nie bardzo da się już to poprawić i wykonać lepiej bez wycinania od nowa profili
i wykonania dwóch już istniejących skrzynek od nowa. Mówi się trudno i wyciąga
wnioski na przyszłość. Dokończyłem układanie torów, zamontowałem i zasiliłem dwa
rozjazdy. Trzeci czeka na dodatkowy element montażowy ale to drobiazg a sama
elektryka jest gotowa. Czeka mnie niebawem podjęcie ostatecznej decyzji co do
samego sterowania napędami, czekam na odpowiedź od ewentualnego wykonawcy
systemu opartego na mikroprocesorze. Jeśli będzie za drogo lub z innych powodów
nie zdecyduję się na takie rozwiązanie pozostanę przy klasycznym analogowym
pulpicie na przełącznikach chwilowych. Teraz czeka mnie malowanie szyn oraz
zabieram się za kolejne wyzwanie czyli szutrowanko, o wynikach mam nadzieję
niebawem...
|
|
|
Kompletny układ torów na segmentach
numer 3,4 ,5 i 6 |
To jest powód budowania
dłuższej stacji niż "Paproki" |
Beczki i węglarki rulez !! |
|