Późną wiosną snuliśmy plany wypadu kilkudniowego pod namiot w okolice Ostbahnu, który zamierzaliśmy zrealizować pod koniec lata. W czerwcu po targach Balt Military Expo i krótkiej wizycie na tej urokliwej linii ta ochota jeszcze wzrosła. Niestety życie zweryfikowało te plany i pod namiot nie pojechaliśmy ale za to postanowiliśmy ruszyć na weekend do Rytla i tam poganiać trochę lopka i cały pozostały tabor jaki kręci się w okolicy. I tak w piątkowe wczesne popołudnie ruszamy w składzie Piotrek, Radek i moja skromna osoba by spędzić miło czas obcując z koleją na łonie pięknej polskiej przyrody. Niemal już tradycyjnie w Rutkowicach napotykamy zamknięte zapory i opadnięte szczęki kierowców na widok wariata z aparatem. Po chwili kremowa siódemka przemyka z „Sukiennicami” a my zmierzamy dalej z zamiarem odwiedzenia Terespola Pomorskiego.
|
Mknące "Sukiennice" |
Do celu docieramy prawie bez przeszkód w okolicach 17-tej. Prawie, nie licząc małej przygody z pomiarem prędkości i życzeniach miłego wypoczynku ze strony stróżów prawa i porządku. W Terespolu robimy krótki przystanek na uzupełnienie zapasów i po pstryknięciu kolejnej siódemki w malowaniu PR (P56102 Gdynia-Wrocław) wybieramy się w dalszą drogą zagłębiając się w Bory Tucholskie.
|
|
Pośpieszny do Wrocka |
Leniwa stonka |
Piękna pogoda, zapach lasu za oknami, jeszcze intensywna zieleń a w perspektywie spotkanie z legendarną linią to jest to co lubi każdy miłośnik kolei. Do Rytla, gdzie mieliśmy wynajęty domek docieramy jeszcze przed zmierzchem, jemy kolację i udajemy się na tory. Rozsiadamy się wygodnie na moście na kanałem Brdy i rozpoczynamy snucie planów na dzień następny oraz „nocne Polaków rozmowy”. Bardzo późnym wieczorem wracamy na spoczynek, czeka nas wczesna pobudka, planowo lopek ma pojawić się w naszym rejonie około 7:40.
Poranek wita nas koszmarną ścianą deszczu, sinym jednolitym niebem i potwornie niskim ciśnieniem. Nie zrażeni tym jemy szybkie śniadanie i zbieramy się do Czerska by „zrobić” pociąg na wjeździe. Niestety poza deszczem i szynobusem Arrivy nie widać nic.
|
|
Arriva w peronach Czerska |
I zmierzająca w kierunku Wierzchucina |
Zasięgamy języka u zaprzyjaźnionego dyspozytora i okazuje się, że na skutek defektu lokomotywy pociąg ma 3h opóźnienia. Klnąc w żywy kamień zbieramy się do auta. Jedziemy poszukać pleneru w okolicach Czarnej Wody by w końcu wylądować w Łągu z nadzieją na jakiegoś fiata. Na szczęście przestało padać a nawet nieśmiało zza chmur zaczęło wyglądać słoneczko. Zamiast SU45 przyjechał szynobusik a my wobec braku perspektyw na jakikolwiek następny pociąg jedziemy na szlak w okolice Gutowca by zrobić grilla i poczekać na towarowy.
|
|
Fiat to jednak nie jest... |
Ale zawsze to tabor szynowy |
Zajadając się przepysznym karczkiem przyrządzonym przez Radka spokojnie czekamy na moment kiedy donośne trąbienie, którego nie sposób pomylić z niczym innym obwieści zbliżanie się pociągu. Nareszcie!! Z ponad 3,5 godzinnym opóźnieniem nadciąga majestatycznie ST44-1103. Seria szybkich zdjęć, pozdrowienia od mechanika i pełnia szczęścia.
|
|
Bestia obwieszcza swoje przybycie |
Samo gęste czyli lopek na Ostbahnie |
W międzyczasie okazuje się, że mamy farta i będzie jechał dodatkowy towar. Uradowani informacją przemieszczamy się w kierunku stacji w Rytlu by pstryknąć kolejne fotki powrotnego.
|
|
|
Alien na głowie prezesa |
Gagarin mija semafor wjazdowy do Rytla.. |
..oraz jeszcze czynną nastawnię. |
Po przejeździe gagarina błyskawicznie pakujemy się do samochodu i gonimy go wzdłuż szlaku, łapiąc tuż przed wjazdem do Chojnic.
|
Lopek tuż przed Chojnicami |
Niestety spóźniliśmy się na ulubiony pospieszny pociąg sezonowy i fotografujemy go będącego już w peronach stacji.
|
|
Pośpieszny Łódź Kaliska-Kołobrzeg |
Manewrująca "206-ka" |
Nie zrażeni tym jedziemy na wyjazd z Chojnic by tam strzelić jego relację powrotną oraz zaczaić się na wspomnianego dodatkowego „towara”.
|
|
Jeden z "kołobrzegów" opuszcza
Chojnice |
I w całej okazałości |
|
|
Dodatkowy towar ze Szczecinka |
Uchwycony na łuku |
Po udanej sesji pakujemy tyłki do auta i jedziemy w kierunku Szczecinka i Łubowa gdzie jest pzrzepięny motyw z nastawnią. Po drodze odwiedzamy Bińcze oraz Czarne, tu procentuje przeogromna wiedza Kudłatego perfekcyjnie zaplanowana przez niego marszruta. Na każdym plenerze nie czekamy zbyt długo na pociąg a i gnać wariacko też nie musimy. W Bińczach strzelamy zaszynobus (poc. 85304 Szczecinek-Chojnice) czyli SU45 z jednym wagonem Bh a w Czarnym focimy lopka.
|
|
Podstawa to dobre zaopatrzenie na drogę |
Ekonomia w wydaniu PR |
|
|
Rozgrzewka przed głównym daniem |
Oto i ono |
Stamtąd jedziemy do Gwdy Małej (trafiając pociąg 89526 relacji Słupsk-Szczecinek) by wkrótce dotrzeć do Szczecinka.
|
Gwda Mała |
Tam odwiedzamy stację, gdzie czeka już nasza ofiara.
|
|
Poc. 89429 do Runowa Pomorskiego |
Gagrin w oczekiwaniu na odjazd |
|
|
Rozruch |
Bipa szykuje się do odjazdu w kierunku Słupska |
Piotrek wyrusza na szopę a my myślimy o rzeczach bardziej przyziemnych i udajemy się w poszukiwaniu baru. Po obiadku ruszamy w kierunku Łubowa podziwiając uroki linii i marząc o szybszym transporcie. Ten odcinek szlaku jest wyjątkowo bogaty w motywy i nie da się sfotografować jadacego pociągu w kilku choćby miejscach goniąc go samochodem. Udaje nam się sfocic lopka tylko w dwóch miejscach co i tak jest dobrym wynikiem.
|
|
Szlak między Szczecinkiem a Łubowem |
Nieczynny posterunek odstępowy. |
Dalej pogoń nie miała juz sensu, raz że szlak zbyt oddala sie od drogi a dwa, że powoli zaczynało zmierzchac. Zawracamy wiec w drogę powrotną na kwaterę.
Rano Kudłaty z Preziem pobiegli na porannego lopka a mnie udało się na niego najzwyczajniej zaspać, bywa... Po śniadaniu postanawiamy odwiedzić naszego przyjaciela Romka Jaszczyszyna by osobiście podziękować mu za pomoc w namierzaniu pociągów i cierpliwość do naszych częstych telefonów. Czas szybko mijął na wesołej pogawędce i nieuchronie nadchodził czas powrotu, zwłaszcza że w planach mieliśmy jeszcze fotki powracającego lopka. Niestety z racji niedzieli zapotrzebowanie na przewozy towarowe było mniejsze i lokomotywa wracała luzem. Dobre i to wszak to zawsze gagarin na Ostbahnie!. Wybieramy się więc ponownie do Czerska by tam z przepiękną sygnalizacją kształtową utrwalić wspomnianę maszynę. Jakież nasze szczęście gdy na przejeździe w Kłodni dobrze przyjrzelismy się szlakowi gdyz okazało się że majaczące się światła w oddali to nic innego jak nasz gagarin wyjeżdźający już z Czerska. Czekamy więc na niego przy slicznej koszarce i zaraz po przejeżdzie gnamy do Krajant by trafić go ponownie.
|
|
|
Przepiękna |
dwieścieszóstka |
solo... |
Trzeci raz ze względu na budowę obwodnicy i tamowanie ruchu światłami nie udaje nam się go zrobić ale za to spotykamy spinające się dwa kolejne gagariny.
|
|
...i z kolegami |
Dwaj bracia |
Zanim się spostrzegamy one właśnie ruszają. Kolejny szalony wyścig i dopadamy je tuż za Chojnicami.
|
Uciekające gagariny |
Uznajemy, że dośc mocnych wrażeń i spokojnie jedziemy do Silna by wreszcze naocznie doświadczyć krzyżowania dwóch składów „kołobrzeskich”.
|
|
|
Lecące żurawie |
"Kołobrzeg" mija wjazdowy do Silna |
i wjeżdza w głowicę stacji |
|
|
|
Krzyżowanie dwóch fiatów |
Odjazd w kierunku Chojnic... |
...oraz Tucholi |
|
|
|
|
Oczywiście ZAWSZE stosujemy się do tego zakazu |
|
Po tym misterium nie pozostaje nic innego jak zbierać się do domu. Na dłuższy postój zatrzymujemy się znowu w Terespolu. Najpierw szukamy dogodnego pleneru i miejsca na rozpalenie grilla zarazem ale a to nam miejsce nie leży, a to sie nie da dojechać a to przepiękny most jest pod światło itd. Koniec, końców wybieramy najgorszy z możliwych plenerów ale zarazem najbardziej „mikolski” czyli rozkładamy się najzwyczajniej w świecie na ładowni w Terespolu. Biesiadujemy dobre dwie godziny , focąc leniwie przemykajace składy.
|
|
|
Stonka ze składem do papierni |
Byk z beczkami |
Trzeba się dobrze odźywiać |
|
|
|
Jedyny tego dnia prywaciarz towarowy czyli PCC |
Rusek |
i kolejny tego dnia byk |
|
|
|
Tego już za wiele, to znowu "Doker" !! |
|
poc. 75104 Poznań-Gdynia |
Potem panowie zapadają w drzemkę a ja dla dokumentacji technicznej fotografuję bardzo dokładnie stojący przy ładowni skład. Po zrobieniu jakiejś setki zdjęć z budynku stacji wylazł jakiś misio i drze puchę, że nie wolno, że to teren PKP itd. Po 2 minutach łagodnej ale zdecydowanej perswazji z mojej strony wrócił z przeprosinami do siebie a ja spokojnie dokończyłem focenie szczegółów wózka 1Xta. Wszystko co dobre niestety szybko się kończy, tak też i ten pełen relaksu oraz wrażeń dzień nieubłaganie zmierzał ku nocy. Nie pozostało więc nic innego jak pożegnać „węglówkę” i jechać do domu. Przejeżdżając niemal już po ciemku przez Włocławek, Radek rzuca krótkie „Stoi Class!!”. Jakim cudem on go w tej ciemnicy wypatrzył to nie wiem, ważne że mamy zdjecia.
|
Wisienka na torcie |
Po tym smaczym deserku już bez wydarzeń jakichkolwiek wracamy do Łodzi.
Tekst i zdjęcia
Michał Górecki
|