W sobotę pojechaliśmy na jeden dzień do Pobiedzisk, na imprezę organizowaną przez poznański klub Hazero, na miejscu była nasza dzielna załoga w składzie Michał, Piotrek (absolutny debiut na imprezie tego typu) oraz Jarek, skład drużyny wspomagającej dobrym słowem ja, Sławek jego syn Krzysiek oraz Andrzej. W piątek rano załadowaliśmy makietę i czekaliśmy niecierpliwie na sobotę. Droga jak to na autostradzie nudna, po dwóch godzinach byliśmy na miejscu, zadbana szkoła nowa hala, otoczenie jak z folderu, uściskaliśmy się ze znajomymi i mniej znajomymi, zakupiliśmy antydepresanty i rzuciliśmy się w wir życia towarzyskiego. Ponieważ czas w dobrym towarzystwie płynie szybko, zanim się obejrzeliśmy trzeba było wracać.
Impreza bardzo udana, moim zdaniem, i nic więcej nie trzeba mówić, niektóre skrzynki były mało estetycznie wykończone, poziom makiet tez był zróżnicowany, od wypieszczonych cacek do prawdziwych gniotów, to charakterystyczne dla imprez dostępnych dla każdego zgłaszającego makietę, generalnie dookoła było fajnie, wesoło i życzliwie, może z wyjątkiem kilku napiętych osobników, ale na każdej imprezie tacy się znajdą.
Drogi powrotnej nie ma co wspominać, ja ją przespałem, a zamiast stukać w guziczki zaprezentujemy zdjęcia bo jeden obraz …. Itd.
Wszystkie zdjęcia są autorstwa Krzyśka Okrojka, inni nie mieli czasu na bieganie z aparatem.
Już po imprezie rozpętała się gorąca dyskusja na forum dyskusyjnym, poświęconym modelarstwu kolejowemu. Dyskusja o imprezie a raczej o tym co się nie podobało, charakterystyczne że większość malkontentów była osobiście na imprezie. Nigdy podobnej jak i innej nie organizowali, ale wiedzą lepiej jak się to robi, wielu z nich nie zajmuje się nawet modelarstwem kolejowym, cóż nie od dziś wiadomo że kraj nasz siedliskiem wszelkiego autoramentu specjalistów jest, od medycyn poprzez ekonomie skończywszy na tzw .piłce nożnej. Szkoda, że swe żale wylewają dopiero po imprezie zamiast przyjść i opowiedzieć o swych przemyśleniach organizatorom, posiadanie spoconych jąder i krótkiego penisa nie przesądza o byciu mężczyzną, co widać po płaczliwych wypowiedziach anonimowych, a jakże „specjalistów”. Mam nadzieję, że to ujadanie kundli jest tak obojętne kolegom z Poznania jak krowom na pastwisku wzmożona emisja metanu. Do zobaczenia za rok.
Wasz terenowy korespondent Paweł R.
Dziewicza impreza, rozanielona mina
Baza paliwowa opodal Szadku
Rada starszych
Nasza prywatna narada
Remonty
Swiatło i cień
Ty2
Zapomniany
Piotrków Trybunalski, druga edycja imprezy pod nazwą a jakże Trybunały Modelarstwa Kolejowego. Jedziemy w trzech czyli Sławek ja i Michał, potem docierają Jarek, Grześ , Jacek z małżonką, wiele słyszałem o pierwszej imprezie, teraz mogłem na miejscu skonfrontować wyobrażenia z rzeczywistością. Impreza ma olbrzymi potencjał, jeśli organizatorzy usną pewne niedociągnięcia, to mają szanse stać się groźną konkurencją do powoli umierającej imprezy poznańskiej. Trzeba zadbać o wystrój stoisk handlowych, były na wysokim poziomie ale były też nijakie, makiety muszą być „ruchome” nie wystarczy sprowadzić nadęte indywidualności i patrzeć jak się pławią w oceanie swojej dawno przebrzmiałej sławy, dla zwykłych ludzi najważniejszy jest show, ci którzy to zrozumieli mieli dużą oglądalność mimo iż dwie trzecie makiety to puste dechy. Olbrzymim zainteresowaniem cieszyły się dwie makiet w wielkości Z, niemieckich modelarzy, mimo iż ledwo to widać, to powala precyzja wykonania, a zwłaszcza „Ludmiła” z dźwiękiem, olbrzymim plusem materiały o makiecie w języku polskim, na ścianach stoiska. Dla mnie największym nieporozumieniem były dwie skrzynki położone bez jakiegokolwiek sensu, bez słowa informacjo kto i po co to stworzył, oraz „kolejka ogrodowa” czyli bezładnie rzuconych kilka odcinków szyn po których znudzone dzieci przetaczały wagony. Towarzysko impreza pierwsza klasa, wisienką na torcie było spotkanie z legendą modelarstwa i malarstwa kolejowego, Panem Korczak –Ziółkowskim, który mimo słusznego wieku, wciąż tworzy swoje arcydzieła w różnych technikach. Z pewnością o ile dożyję odwiedzę Piotrków w przyszłym roku.
Dla zilustrowania naszej eskapady kilka zdjęć Jacka Wysockiego.
Wasz terenowy korespondent Paweł R
Ciekawa obrotnica w zetce
Jedynka to potęga
Już nie to zdrowie, już szron na głowie, a w sercu ciągle maj
Miasto
Odpustowy Londyn
Zetka, maleństwo a ile możliwości
Napisane przez Acid_Rain
dnia lipiec 17 2015
23118 czytań
Oceny
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony Zaloguj się , żeby móc zagłosować.